SCHOLANDER

JEDYNA NAPRAWDÊ NIEZALE¯NA GAZETA SCHOLANDII. TWOJA GAZETA !!!

NUMER 2, 10 listopada 2002. 

Wydawca, spó³ka Scholander sp.z.o.o., Adres: [email protected]

Pozdrawiamy Was w naszym Nowym Kraju! Bêdziemy Wam towarzyszyæ w wielkich chwilach i w ma³ych, ca³kiem niewa¿nych chwileczkach. Bêdziemy z Wami na fotelu przed telewizorem, gdy znudzi Was ju¿ Big Brother Scholand, bêdziemy na pulpicie kompa, gdy zechcecie wiedzieæ, co na gie³dzie. Za³atwimy za Was szpiegowanie naszej najlepszej na œwiecie w³adzy, ¿eby nie zaskoczy³a was jednym ze swoich na pewno doskona³ych pomys³ów. Znajdziemy z Wami trupa w ka¿dej szafie, choæby by³a to szafa ministra! Bêdziemy dla Was na meczu pi³karskim, ¿eby Wam powiedzieæ, czy warto iœæ na nastêpny. A wszystko to za grosze, a na razie nawet za friko! W przysz³oœci obiecujemy te¿ abonament naszego pisma za pomoc¹ maila. wygodniej i nie dro¿ej! 

POLITYKA WIRTUALNYCH PAÑSTW

Nie udane pañstwa

"Scholander" bacznie obserwuje istniej¹ce ju¿ pañstwa wirtualne. Popycha go do tego nie tylko zwyk³a ciekawoœæ, ale chêæ przekazania naszym obywatelom doœwiadczeñ innych spo³eczeñstw. Dzisiaj zaprezentujemy dwa z nich: Kraineê i Baroniê Zarakata. Te pañstwa, naszym zdaniem to "niewypa³y".  Dlaczego? Oto odpowiedŸ:

- W Krainiee zaproponowano doœæ ciekaw¹ metodê na pañstwo wirtualne. Nie próbuje siê w niej przek³adaæ rzeczywistych pañstw na œrodowisko internetowe. Postanowiono tutaj rozbudziæ ludzk¹ wyobraŸniê i obracaæ siê ca³y czas w sferze mitu. Rachitycznoœæ Krainyy (beznadziejna grafika, zero dzia³añ) œwiadczy o tym, ¿e owej wyobraŸni twórcom strony nie starczy³o na d³ugo. My mamy w Scholandii Koœció³ Elficki - i to wystarczy.

- Baronia Zarakata to pañstwo paradoksów. Oto jeden z nich: w kraju, gdzie panuje religia katolicka dopuszcza siê karê œmierci. Do tego w Baronii obowi¹zuje coœ, co jest œmiertelnym wrogiem "Scholandra" i wszystkich innych szanuj¹cych siê czasopism - cenzura prasy. Jeœli dodamy do tego nakaz celibatu, ³atwo zrozumiemy dlaczego Baronia Zarakata cieszy siê osza³amiaj¹c¹ liczb¹ populacji - 3. A Wielki Mistrz, w³adca Baronii jest w niej sobie bogiem. I dobrze. W  ka¿dym razie nas, chroñ Panie przed takimi "mocarstwami".

DAK

P³acz  Chanlandii

"Tygodnik Chanlandzki" opublikowa³ ostatnio interesuj¹cy felieton Lee "Tan" Buu'a. Autor dotyka kwestii frapuj¹cej wiele z pañstw wirtualnych - biernoœci obywateli. Artyku³ jest opowiadaniem o dwu dniach spêdzonych w pañstwie Chanlandii. Buu jest przera¿ony tym, ¿e w kraju nic nie funkcjonuje prawid³owo. Nawet ksi¹dz "gdzieœ siê podzia³" i Msze nie s¹ odprawiane. Autor rozpaczliwie apeluje wiêc o wiêksz¹ aktywnoœæ i chêæ do dzia³ania. Inaczej Chanlandia mo¿e znaleŸæ siê przecie¿ na œmietniku internetowej historii. Miejmy nadziejê, ¿e w "Scholandrze" nie bêdzie trzeba umieszczaæ tak przygnêbiaj¹cych felietonów, ale to  nie zale¿y przecie¿ od samych redaktorów..

DAK

Sarmacja. Jurzyk ma urlop

    Redaktor pisma "Brama sarmacka" zapowiedzia³ ostatnio swoje zawieszenie uczestnictwa w ¿yciu Ksiêstwa Sarmacji. ród³em takiej decyzji jest spór polityczny, w który wda³ siê Filip Jurzyk. Okaza³ siê on byæ na tyle intensywny, ¿e "Brama Sarmacka" straci³a, na czas jakiœ swego najlepszego redaktora. Szkoda, "Scholander" docenia³ zawsze dzia³alnoœæ kolegów z Ksiêstwa Sarmackiego. Nerwy nie wytrzyma³y, czy co?

DAK

SPORT

Rozmowa z Iwanem Tymoszkinem, pi³karzem Lokomotivu Kanikograd.

- Scholnder: Czy dostaliœcie ju¿ terminarz rozgrywek?
- Iwan Tymoszkin: Nie, na razie tylko trenujemy. Nikt z nami na ten temat nie rozmawia³.
- Czy to wp³ywa na atmosferê w zespole?
- Na pewno. Jeœli pierwsze rozgrywki maj¹ tak du¿e opóŸnienie, to co bêdzie póŸniej? Oczywiœcie problem ten nie mo¿e spowodowaæ k³ótni w dru¿ynie, bo nikt z niej nie jest winien.
- Czy znacie ju¿ mniej wiêcej klasê swoich rywali?
- Jak dot¹d, to rozegraliœmy tylko dwa sparingi z naszymi lokalnymi rywalami (Dynamo Kupidopol i FC Rohrscheidt - red.). Obydwa zreszt¹ zremisowaliœmy. Co do innych dru¿yn to dosz³y do nas s³uchy, ¿e górale z Flory Mons Reale dysponuj¹ bardzo silnym sk³adem.
- A dru¿yny ze stolicy? 
- Wiem tylko, ¿e Maccabi uchodzi za dru¿ynê mocniejsz¹ od Sparty…
- Jak dosz³o do tego, ¿e Faerie sta³o siê centrum pi³karskim Scholandii?
- (œmiech) Centrum, to na pewno zbyt mocne okreœlenie. Fakt, i¿ z tej prowincji pochodzi najwiêcej dru¿yn, jeszcze o niczym nie œwiadczy. Nie wiem czy dobrym pomys³em by³o, aby ka¿de z trzech najwiêkszych miast Faerie mia³o swoj¹ dru¿ynê. Mo¿e bêdziemy za s³abi na to by powalczyæ o wy¿sze lokaty w lidze. 
- Znacie tylko czêœæ rywali, nie wiadomo kiedy rozpoczn¹ siê rozgrywki… Trudno zatem o jakieœ prognozy.
- Tak. Przede wszystkim chcemy graæ. Pewnie, ¿e marzymy o jak najwiêkszej liczbie zwyciêstw, ale o jakiejkolwiek kalkulacji nie mo¿e byæ mowy. 
- Dziêkujê za rozmowê. 
- Dziêkujê równie¿.


Rozmawia³ Draszyr Arudipuk

[email protected]

 

KOMENTARZ POLITYCZNY

Wybory? A po co…

Nasze m³ode pañstwo rozwija siê prê¿nie. Pracy jest du¿o, jednak, dziêki Bogu, znaleŸli siê ludzie, którzy siê jej podjêli. Obecny rz¹d funkcjonuje doœæ sprawnie. Wydaje siê, ¿e wszystko jest w porz¹dku, ale… No w³aœnie, znalaz³o siê jednak jakieœ „ale”. Zawiera siê ono w tym, ¿e nasz rz¹d pochodzi z mianowania, nie zaœ z wyboru. Brakuje mu legitymacji od ludu scholandzkiego. Nie ma jak na razie ¿adnych protestów co do jego poczynañ (lud siedzi w domu, na ulicê wychodzi tylko po to by kupiæ bu³ki), ale có¿ robiæ - legitymacja to rzecz œwiêta.
Rz¹d rozumie t¹ sytuacjê. Nie chce dzier¿yæ w³adzy, która nie zosta³a mu dana przez naród scholandzki. D¹¿¹c do zadoœæuczynienia demokracji, rz¹d planuje przeprowadzenie wyborów. Jak siê nieoficjalnie dowiedzia³ „Scholander”, mia³yby siê one odbyæ ju¿ za trzy tygodnie, czyli trzy kwarta³y roku scholandzkiego (t¹ datê mia³ proponowaæ ponoæ król). A skoro tak, to najwy¿szy ju¿ czas by przyjrzeæ siê rynkowi partyjnemu. A tu bieda…
W naszym pañstwie istniej¹ dwie partie: Partia Ludzi Inteligentnych (swoj¹ drog¹ ciekawe, czy przed wst¹pieniem do partii trzeba bêdzie wykonaæ testy na inteligencjê) oraz Partia - Kontrowersyjnie - Polityczno - Prawdomówna (nazwa tej partii jest sama w sobie tak dziwna, ¿e jakakolwiek kpina jest tutaj nie potrzebna). Obydwie organizacje s¹ w powijakach. Prócz odwa¿nych hase³ nie maj¹ one nic powa¿nego do zaoferowania. Szczególnie jeœli chodzi o kadry. WyobraŸmy sobie, ¿e PLI (lub PPKP) wygrywa wybory. Nawet jeœli uzyska³aby 100% g³osów, to nie jest w stanie utworzyæ rz¹du, nie mówi¹c ju¿ o obsadzeniu stanowisk prefektów prowincji! (Swoj¹ drog¹, czy¿ nie lepiej by by³o gdyby prefektów wybiera³a lokalna spo³ecznoœæ?)
Postawmy zatem nieuniknione pytanie: „po co nam wybory?”. Mamy rz¹d tymczasowy, ale bezsprzecznie lepszy od tego jaki móg³by wy³oniæ siê po wyborach. 
Istnieje wszak¿e mo¿liwoœæ, i¿ po wygraniu wyborów partia pozostawi na najwa¿niejszych stanowiskach dotychczasowych urzêdników. Powstaje jednak wtedy inne pytanie - po co wydawaæ na nie pieni¹dze?
Poczekajmy z wyborami. Do kiedy? Do czasu, a¿ z naszej kie³kuj¹cej demokracji wyroœnie przynajmniej jakiœ krzaczek…

Draszyr Arudipuk 

CNOTA KRYTYK SIÊ NIE BOI!

(DZIA£ KRYTYKI, I TO NIE LITERACKIEJ)

Otwarto galerie

Pañstwo Scholandia mo¿e cieszyæ siê ju¿ dwiema galeriami narodowymi. Pierwsza, Galeria na Zamku ma przede wszystkim pokazywaæ wystawy obrazów nale¿¹cych b¹dŸ to do króla, b¹dŸ to do pañstwa. Druga zaœ, Galeria na Placu Sejmowym 8 prezentowaæ bêdzie prywatne kolekcje obrazów. Niestety, przygotowuj¹cy pierwsze wystawy na samym pocz¹tku pope³nili ju¿ b³êdy. Zreszt¹ doœæ œmieszne. Oto zwiedzaj¹c Galeriê na Zamku, wchodzimy do pokoju z pejza¿ami i widzimy... akt kobiecy!  To rzeczywiœcie bardzo piêkny widok... 

DAK

W KRAJU

Maluch - gigantem

Od tego numeru "Scholander" przeprowadzaæ bêdzie przegl¹d prowincji scholandzkich. Ich sprawne funkcjonowanie to przecie¿ podstawa dla rozwoju ca³ego pañstwa. Dzisiaj przedstawiamy Dareê. Jest ona jedn¹ z najmniejszych prowincji w kraju, jednak jej rozwój jest niezwykle dynamiczny. Sam fakt, i¿ posiada ona ju¿ trzy miasta otwarte (to znaczy takie, których mo¿na obejrzeæ plan miasta oraz kupiæ parcele), podczas gdy niektóre prowincje (patrz Faerie) nie maj¹ pootwieranych nawet w³asnych stolic jest doœæ wymowny. Nic w tym wiêc dziwnego, i¿ spora liczba obywateli czêsto wybiera sobie ten region pañstwa, aby siê w nim osiedliæ. W³adze Darei dostaj¹ pi¹tkê od "Scholandra"! Poni¿ej prezentujemy krótki wywiad z prefektem prowincji.
- "Scholander": Jakie bêd¹ Pañskie priorytety w rozwoju Darei?
- Dariusz Leszczak; prefekt prowincji Darea: Prowincja bêdzie siê rozwijaæ w kierunku przemys³owym, bêd¹ budowane tak¿e ro¿ne atrakcje turystyczne.
- Czy s¹ ju¿ plany jakiœ konkretnych inwestycji?
- Tak. Budowane bêd¹ ro¿ne atrakcje turystyczne, planujemy lunapark oraz park wodny. Rozwiniemy sieæ dyskotek, powstan¹ kina i teatry.
- Turystyka i rekreacja s¹ jak widaæ szczególnie wa¿ne dla Daerie.
- Turystyka g³ówny nacisk zwróci na tereny nadmorskie w okolicach Tossy oraz Ruchomych piasków w okolicach Adalberty.
- A sport?
- Powstaje w³aœnie klub taekwondo. Bêdzie mia³ on siedzibê w Adalbercie, jego dzia³acze chc¹ za³o¿yæ te¿ sekcje w innych miastach Scholandii. W przysz³oœci bêdziemy urz¹dzaæ ciekawe zawody.
- Dziêkujê za rozmowê.
- Dziêkujê.

Rozmawia³ Draszyr Arudipuk

Dobre kredyty

Ministerstwo Gospodarki Scholandii oferuje kredytowanie dzia³alnoœci gospodarczej obywateli naszego pañstwa. Nale¿y przy tym pochwaliæ przejrzystoœæ i precyzyjnoœæ wniosków o ich uzyskanie. Taka forma pomocy pañstwa (czy raczej jego wspó³pracy z obywatelami) stanie siê z pewnoœci¹ motorem napêdowym dla nowopowstaj¹cych firm. Brawo!

DAK 

Jest coraz bezpieczniej

Scholandia ma ju¿ swoje s³u¿by specjalne. Z informacji, które s¹ udostêpniane dowiadujemy siê, i¿ le¿¹ one w gestii Ministerstwa Obrony. S³u¿by specjalne dziel¹ siê na sektory, z których ka¿dy odpowiedzialny jest za swój zakres dzia³añ. S¹ zatem sektory do dzia³añ wewn¹trz pañstwa jak i poza jego zagranicami. "Scholander" naszym specs³u¿b¹ ¿yczy przede wszystkim jednego - apolitycznoœci...

DAK

 

NASZ CYKL: LEGENDY SCHOLANDII

O tym, jak Asmodeusz chytrego przechytrzy³ 

Powiadaj¹ proœci ludzie, ¿e chciwoœæ to rzecz najgorsza. Mówi¹ o niej jako o wozie drabinowym jad¹cym poln¹ drog¹. Na jego górze, na sianie œpi¹ ludzie odurzeni œlep¹ rz¹dz¹ posiadania. WoŸnica zaœ podwija co chwila swego sumiastego w¹sa i prowadzi wóz prosto do bram piekielnych…
W ma³ej wiosce Hulajdusza pod Kupidopolem mieszka³ czasu pewnego Hornak, bogaty ch³op. Mia³ on w posiadaniu owiec ca³e stado, tyle¿ samo kóz, koni, œwiñ, krów i wszelakich innych zwierz¹t domowych. ¯ona jego, têga Rosana uœmiecha³a siê tylko i cieszy³a z tego, ¿e gospodarstwo ma siê dobrze a i dzieci wspaniale siê chowaj¹. 
Wydawaæ siê przeto mo¿e, ¿e o sielance bêdzie dziœ sprawa. Jednakowo¿ o takowej mowy byæ nie mo¿e. A to przez przywarê, któr¹ Hornak nosi³ w sercu. Ca³e lata póŸniej ludzie dali jej nazwê - hazard.
W Hulajduszy by³a tylko jedna knajpa. Ale i to wystarcza³o, aby miejscowi gospodarze upijali siê w niej do utraty si³. Zwykle wtedy, gdy wszyscy byli ju¿ nieŸle podchmieleni zjawia³ siê tutaj Hornak i uprzejmie zaprasza³ wszystkich do gry. Jej zasady by³y niezwykle proste. W ma³ym mieszku trzyma³ Hornak cztery kamienie - dwa bia³e i dwa czarne. Prosi³ chêtnego gracza o to, by ten wyci¹gn¹³ jeden kamyk z woreczka. Jeœli by³ to bia³y kamieñ, gracz otrzymywa³ dukata, jeœli zaœ czarny, wtedy to wzbogaca³ siê Hornak. Nale¿y przy tym dodaæ, i¿ niezwyk³y fart dopisywa³ naszemu bohaterowi. Zwykle na piêæ gier tylko raz Hornak przegrywa³. I jak ³atwo mo¿na sobie policzyæ, pocz¹tkowo przywara ch³opa wychodzi³a mu na dobre. Jednak do czasu…
Pewnego razu, gdy w knajpie pito ju¿ od dobrych paru godzin, zjawi³ siê w niej miejscowy bogacz - Hornak. I tym razem, zapraszaj¹cym gestem, przywo³a³ wszystkich do siebie i rozpocz¹³ sw¹ grê. Tego wieczoru szczêœcie jeszcze bardziej dopisywa³o ch³opu. Nie przegra³ ani razu. Po pó³ godzinie by³ ju¿ bogatszy o trzydzieœci dukatów. Rozochocony zachêca³ kolejnych graczy, ale ci coraz czêœciej odmawiali, przeklinaj¹c swoj¹ g³upotê, przez któr¹ dali siê wci¹gn¹æ w grê z tym starym farciarzem. W koñcu, gdy nikt ze znajomych nie mia³ ju¿ ochoty na dalsze zak³ady, Hornak krzykn¹³ do staruszka siedz¹cego w k¹cie:
- Ej, a mo¿e wy dziadku macie chêtkê po³o¿yæ parê dukatów na stó³?
Stary nic nie powiedzia³, podniós³ siê jedynie ciê¿ko z krzes³a i pocz³apa³ w kierunku Hornaka. Usiad³ na przeciwko niego i rzuci³ na stó³ parê srebrnych monet:
- Gramy - powiedzia³.
Hornak poprosi³ zatem dziadka, aby ten w³o¿y³ d³oñ do woreczka i wyci¹gn¹³ kamieñ. Wszyscy goœcie knajpy, zebrani wokó³ sto³u pochylili siê nad graczami.
- Czarny - wykrzykn¹³ ktoœ w koñcu.
Staruszek przegra³. Biedak poblad³ i jakby jeszcze skurczy³ siê. Rozeœmiany Hornak szybkim ruchem zagarn¹³ dukata z ³awy.
- Jeszcze? - zapyta³.
Dziad nadal milcza³. Kiwn¹³ tylko g³ow¹ na znak zgody. Zagrali. I znów wygra³ Hornak. Jego z³oœliwy œmiech spowodowa³, ¿e staruszek zgarbi³ siê bardziej a w jego oczach pojawi³y siê ³zy. Po³o¿y³ palec na monecie i ciê¿ko sapi¹c przesun¹³ j¹ na drug¹ stronê sto³u. 
- Ha, ha - œmia³ siê do rozpuku bogaty ch³op. - Mo¿e chcecie siê odegraæ ojczulku - zaproponowa³.
- Tak. Ale tym razem gramy o wszystko – odpowiedzia³ starzec. Wyj¹³ zza pazuch solidny mieszek, w którym przyjemnie dzwoni³y pieni¹dze. - Stawiam to przeciwko temu wszystkiemu co dzisiaj wygra³eœ.
Hornakowi b³ysnê³y oczy. Za tyle pieniêdzy móg³by dokupiæ sobie tyle ziemi, ¿e sta³by siê najwiêkszym w³aœcicielem w ca³ej okolicy. Jednak po chwili zreflektowa³, ¿e nie warto ryzykowaæ tym, co dotychczas wygra³, by³o tego przecie¿ i tak sporo.
- Nie - odpar³ wiêc. - Tak graæ nie bêdziemy.
- A jeœli do³o¿ymy do mieszka szeœæ czarnych kamieni? - zaproponowa³ stary.
Chciwy ch³op odpowiedzia³ bez wahania:
- Grajmy zatem!
Do³o¿ono wiêc szeœæ czarnych kamieni i dziadek zanurzy³ sw¹ d³oñ w woreczku. Gapie, napieraj¹cy bezustannie na graczy, pod wp³ywem napiêcia pootwierali a¿ swoje buzie. 
- Bia³y - z uœmiechem powiedzia³ staruszek, po tym jak wyci¹gn¹³ rêkê. Jednoczeœnie wyprostowa³ swe plecy tak, a¿ s³ychaæ by³o trzeszczenie koœci.
Hornak waln¹³ piêœci¹ w stó³: 
- A niech to - wrzasn¹³.
- Mo¿e chcesz siê odegraæ? - zapyta³, uœmiechaj¹c siê jego przeciwnik. 
- A o co zagramy?
- O twoje owce - stary zatar³ rêce. W ogóle o¿ywi³ siê i wygl¹da³ na parê lat m³odszego.
- Nie ma mowy! - krzykn¹³ Hornak.
- Dobrze, do³ó¿my zatem dwa czarne kamienie.
Ch³op potar³ rêk¹ po czole i po chwili przysta³ na to. Wkrótce znów okaza³o siê, ¿e gór¹ jest dzida.
- Twoje owce s¹ moje - powiedzia³ i tak przejmuj¹co spojrza³ w oczy Hornaka, i¿ ten przestraszy³ siê jakby diab³a zobaczy³. 
Tymczasem zmarszczki na twarzy starca coraz czêœciej zaczê³y znikaæ. Po paru minutach cerê mia³ ju¿ na tyle g³adk¹, ¿e móg³by uchodziæ za rówieœnika Hornaka. Goœcie knajpy przygl¹dali mu siê teraz bardziej uwa¿nie.
- Zagramy o twoje kozy! - zdecydowa³ ten dziwny cz³owiek. Ch³op ju¿ siê nie opiera³, tylko poprosi³, by do³o¿ono jeszcze dwa czarne kamienie. I znów przegra³… 
Wkrótce konie, œwinie, krowy i inne zwierzêta domowe nale¿¹ce jeszcze przed chwil¹ do Hornaka zmieni³y w³aœciciela. Nie pomog³o dodawanie co grê kolejnych czarnych kamieni. Wszystko przepad³o, tak¿e i samo gospodarstwo. Jednoczeœnie nieznajomy dot¹d przybysz coraz bardziej m³odnia³. W³osy z siwych zrobi³ siê kruczoczarne, pojawi³y siê gêste w¹sy a i samo odzienie ze starych ³achów przemieni³o siê w szlacheckie ubranie. Niektórzy z obecnych zaczêli rozpoznawaæ w nieznajomym Asmodeusza, diab³a z ludowych podañ. 
- Hornaku - powiedzia³ dziarskim, mêskim g³osem - stawiam na szali wszystko to, co od ciebie wygra³em. Ludzie! Przynieœcie z k¹ta ten wielki wór nasypcie do niego cztery misy czarnych kamieni. Ja wrzucê tam tylko jeden swój kamieñ - czerwony. Ty zaœ Hornaku bêdziesz losowa³, jeœli wyci¹gniesz kamieñ czarny - wszystko wróci do ciebie.
- A jeœli wyci¹gnê czerwony - spyta³ przera¿ony ch³op, obawiaj¹c siê najgorszego.
- A jeœli wyci¹gniesz kamieñ czerwony, twoja dusza przejdzie w moje w³adanie - grozê tych s³ów przypieczêtowa³ silny grom, który przeœlizn¹³ siê po czarnym niebie.
Niektórzy z przyjació³ Hornaka odradzali mu tego zak³adu, ale zaœlepiony trosk¹ o swój maj¹tek ch³op przysta³ na warunki Asmodeusza. Za chwilê wk³ada³ ju¿ spocon¹ rêkê do wora. W knajpie by³o tak cicho, ¿e by³o s³ychaæ bicie serca Hornaka. Diabe³ zaœ oblizywa³ swe spieczone wargi. Wtem wybuchn¹³ swym iœcie diabelskim œmiechem. Ch³op wyci¹gn¹³ bowiem czerwony kamieñ. 
- O, Bo¿e! - da³o siê s³yszeæ z ust zebranych. 
- Bóg tutaj nic nie pomo¿e - szyderczo powiedzia³ Asmodeusz. Zaraz potem mrugn¹³ w stronê Hornaka i wyszed³ z knajpy. Ludzie opowiadali póŸniej, ¿e czuæ by³o wtedy siark¹…
A Hornak, biedny teraz ch³op usiad³ za ³aw¹ i spuœci³ g³owê w swe d³onie. Poczu³, ¿e z tego wszystkiego strasznie mu w gardle zasch³o. Rzuci³ wiêc w stronê ¯yda-szynkarza: 
- Nalej mi bratku wina!
Ale ¯yd-szynkarz nie uczyni³ tego. Hornak nie mia³ przecie¿ ju¿ ani grosza przy duszy. Zreszt¹ duszy te¿ ju¿ nie mia³… 

Zebra³ Draszyr Arudipuk

JESTEŒMY WASZ¥ GAZET¥, WIÊC PISZCIE J¥ Z NAMI! JAKIE DZIA£Y JESZCZE CHCECIE? POWIEDZCIE TO NAM, A NAWET ZAJMIJCIE SIÊ NIMI. ZAPRASZAMY DO WSPÓ£PRACY!

PISZCIE DO NAS: [email protected]