S  C  H  O  L  A  N  D  E  R
B    I    U    L    E    T   Y   N         M    I    N    I    S    T     E    S    T    W    A        K    U    L    T    U    R    Y

 

Kwiecieñ '04, nr6 (18)

 Redaktor: Wiktor Koliñski  

Omnis ars naturae
imitatio est
_ _ _

wszelka sztuka jest na¶ladowaniem natury
(Seneka, Listy moralne do Lucyliusza, 41,8)

-------------------

Artyku³y

[+] Wstêp

[+] Miêdzynarodowy konkurs poetycki

[+] Wiersze

[+] Wiersze z Dreamlandu

-------------------

Legendy Scholandii

[+] Sztuka teatralna:
Król Radgar III
(Zjednoczenie Scholii)
 

-------------------
Linki:
+Archiwum
+Filharmonia
+Min. Kultury
+K±cik poetycki
+Muzeum na zamku
+Galeria Scholandczyków
+Galeria Fanaberii
+Galeria Karykatury
+Muzeum starych stron Scholandii
-------------------
Wszystkich chêtnych do wspó³pracy (nie za darmo oczywi¶cie) prosimy o kontakt: [email protected] 
-------------------
Archiwum 
-------------------

 Siedziba: Ivonis /DE

Szanowni Scholandczycy!

    Ministerstwo Kultury pracuje w nowej kadencji Rz±du ju¿ od dwóch miesiêcy i mo¿e siê poszczyciæ kilkoma osi±gniêciami. Przede wszystkim wielk± rado¶ci± napawa nas fakt, ¿e tak wiele osób pozytywnie ustosunkowa³o siê do pomys³u zorganizowania Pierwszego Miêdzynarodowego Konkursu Poetyckiego. Otrzymali¶my liczne wiersze, uda³o siê równie¿ szybko zorganizowaæ Jury. Chcemy jednocze¶nie gor±co podziêkowaæ przedstawicielom w³adz Dreamlandu w osobie Ministra Kultury i Nauki Królestwa Dreamlandu Edwarda Kriega. Szanowny Pan Minister entuzjastycznie przyj±³ nasz pomys³ i wydajnie przyczyni³ siê do organizacji Konkursu. Mamy nadziejê, ¿e nasza wspó³praca bêdzie nadal trwa³a w atmosferze ¿yczliwo¶ci i wzajemnego zrozumienia jak dotychczas. Poza Konkursem Ministerstwo Kultury wyda³o kilka rozporz±dzeñ, dotycz±cych regulacji ¿ycia kulturalnego w Scholandii. Utworzono system po¶rednictwa pomiêdzy autorami i wydawcami. Ka¿dy autor teraz mo¿e siê zg³osiæ do Ministerstwa Kultury, które zobowi±zuje siê do publikacji jego dzie³a, je¶li uzna, ¿e ma ono wysok± warto¶æ kulturaln±. Problemem ka¿dej instytucji jest niska kompetencja jej pracowników. Patrz±c wiêc w przysz³o¶æ Ministerstwo Kultury powo³a³o Sta³e Kolegium Ekspertów przy Ministerstwie Kultury i uregulowa³o dzia³alno¶æ Kolegium w specjalnym rozporz±dzeniu. Odt±d monitorowanie i koordynacja rozwoju kultury w Scholandii zosta³o ujête w ramy konkretnej instytucji, która posiada okre¶lone kompetencje i obowi±zki. W sk³ad Kolegium wesz³y osoby, posiadaj±ce odpowiedni± wysok± kompetencjê w dziedzinie kultury i od nich bêd± zale¿a³y w wielu przypadkach kierunki rozwoju kultury w Scholandii. Jak wszyscy mog± zauwa¿yæ, Ministerstwo Kultury nadal wydaje miesiêcznik kulturalny „Scholander”, w którym informuje czytelników o nowo¶ciach kulturalnych i o pracach Ministerstwa Kultury. Chcieliby¶my zachêciæ wszystkich poetów i pisarzy Scholandii do wspó³pracy z naszym miesiêcznikiem. P³acimy honoraria i gwarantujemy publikacjê.

Wiktor Koliñski
Minister Kultury

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Pierwszy Miêdzynarodowy Konkurs Poetycki

    Ministerstwo Kultury og³osi³o Pierwszy Miêdzynarodowy Konkurs Poetycki. Bior± w nim udzia³ obywatele Scholandii i Dreamlandu. Mo¿na zadaæ pytanie: jaka by³a przyczyna og³oszenia tego konkursu. Otó¿, przeprowadzenie Konkursu Poetyckiego w Scholandii by³o naszym wielkim sukcesem, zarówno pod wzglêdem zaanga¿owania literatów i poetów, jak i pod wzglêdem zaanga¿owania obywateli naszego kraju. Dziêki Konkursowi Poetyckiemu Scholandia poczu³a siê odpowiedzialna za swój kulturalny wizerunek i okaza³a siê pod tym wzglêdem bez zarzutu. Kultura bowiem, a szczególnie kultura s³owa stanowi najtrwalszy element jakiejkolwiek cywilizacji. Dlatego te¿ ka¿dy naród chlubi siê swoimi pisarzami i poetami. Chcemy, aby Scholandia stworzy³a w³asn± kulturê s³owa, która pozwoli naszej wirtualnej ojczy¼nie stanowiæ centrum cywilizacyjne ca³ego v-¶wiata. Jest to jednak d³uga droga, lecz mamy ju¿ w³asne niezaprzeczalne osi±gniêcia. Do¶wiadczenie jednak historyczne pokazuje, ¿e kraj, który stawia³ w swojej polityce na izolacjê, zawsze przegrywa³ z innymi w wy¶cigu cywilizacyjnym. Dotyczy to równie¿ izolacji kulturalnej. Dlatego te¿ Scholandia poszukuje kontaktów kulturalnych poza jej granicami. Polityczny sojusz z Dreamlandem nie jest zapewne ostatnim krokiem w procesie zbli¿ania siê naszych krajów. Mamy ze sob± wiele wspólnego, posiadamy jednak odmienne tradycje, równie¿ w dziedzinie kultury s³owa. Warto zatem po³±czyæ nasze wysi³ki w dziele budowania kultury, zarówno Scholandii jak i Dreamlandu. Jedn± z mo¿liwo¶ci takiej wymiany kulturalnej jest w³a¶nie zorganizowanie Pierwszego Miêdzynarodowego Konkursu Poetyckiego. Mamy wiêc nadziejê, ¿e ten konkurs bêdzie równie wielkim sukcesem, jak i przeprowadzony ju¿ konkurs krajowy. Niewykluczone poza tym, ¿e ta cenna inicjatywa zostanie rozszerzona równie¿ na inne kraje wirtualnego ¶wiata, jest to jednak dalsza perspektywa i trudno w tej chwili mówiæ o jakichkolwiek szczegó³ach. Rozwój kultury jest wielk± warto¶ci± ka¿dego kraju i konkursy s± najlepsz± chyba form± aktywizacji zainteresowania obywateli t± dziedzin± ¿ycia wirtualnego. Zachêcamy wiêc wszystkich do uczestnictwa w naszym Konkursie. Ka¿dy zainteresowany mo¿e wysy³aæ swoje wiersze pod adres: [email protected] 


Wiktor Koliñski

-------------------------------------------------------------------------

Wiersze

Do tych co opuszczaj±

Wszystko siê zmienia ...
To co mia³o kiedy¶ trwaæ nagle siê skoñczy³o .....
Bez pamiêci lepiej ¿yæ ni¿ wiedzieæ ¿e kiedy¶ by³o lepiej 


Ci±gle bez powodu ...
Staram siê odwróciæ ¶wiat i spojrzeæ w oczy
I napluæ mu w twarz oskar¿yæ go o moje ³zy ... ci±g³e ³zy ... wieczne ³zy przez niego 


Wiem nie mogê siê poddaæ, muszê ¿yæ mimo wszystko
Chocia¿ zginê to wiem ¿e z po¶wiêceniem prze¿y³am choæ jeden dzieñ jedn± noc
Bez marzeñ bez pragnieñ bez ¿adnych i z³udnych nadziei
Choæ jeden dzieñ zwyczajnie jakby wszystko by³o idealne


Problemy goni± b³êdy ...
Pragnê znów odwróciæ czas zamieniæ chocia¿ chwilê 
Bez pamiêci brnê w ten strumieñ dna, monotonny ma smak wci±¿ samego potêpienia


Marz± mi siê gwiazdy
Wielkie s³owa wielkie my¶li co¶ co imponuje i wyró¿nia nas
Lecz wiem ¿e nie mogê odej¶æ, wiem, ¿e wci±¿ muszê tutaj byæ, wiem
¯e pragnienie goni chêæ, ¿e to kiedy¶ zgubi mnie .....


Wiem nie mogê siê poddaæ, muszê ¿yæ mimo wszystko
Chocia¿ zginê to wiem ¿e z po¶wiêceniem prze¿y³am choæ jeden dzieñ jedn± noc
Bez marzeñ bez pragnieñ bez ¿adnych i z³udnych nadziei
Choæ jeden dzieñ zwyczajnie jakby wszystko by³o idealne


Mo¿e to absurd, mo¿e tylko moja zabawa bez sensowna, bez litosna wieczna gra o wszystko chcia³abym poznaæ jej sens zapytaæ siê dlaczego muszê to ja prze¿ywaæ wci±¿ rozczarowania, ból i gniew ....
Mo¿e kiedy¶ bêdzie lepiej mo¿e wtedy znów zrozumiem to, z czego teraz ¶miejê siê g³o¶no
Co znaczy kochaæ, co szanowaæ, wierzyæ, marzyæ, mieæ ambicje, królowaæ, naprawdê ¿yæ!!

Amelia Kimieciñska


Szczê¶cie

Szczê¶cie jest jak p³omieñ
Jak nik³e wspomnienie z przesz³o¶ci...
Nie mo¿emy o nim zapomnieæ
Bo zniknie
Nie mo¿emy o nim za du¿o pamiêtaæ
Bo odejdzie
Ono po prostu musi byæ ....
Musi wiedzieæ, ¿e jest potrzebne
Musi czuæ, ¿e jest przydatne, u¿yteczne
Twoje ......

Szczê¶cia nie kupisz, nie zaprosisz,
Nie zmusisz by by³o!
Ono samo wybiera – tak lub nie
Ciebie lub mnie lub nas ....

Dlatego szanuj szczê¶cie!! 
Gdy je masz – troszcz siê o nie
Gdy go nie ma – pragnij jego
Bo czym¿e my jeste¶my bez szczê¶cia?!?

Szczê¶cie to ja, to ty, to oni
Szczê¶cie jest w nas ..... 

Amelia Kimieciñska

Wyzwolona

Próba marzeñ ..... nieudana
Próba wyobra¼ni ..... nieudana
Próba wzruszeñ, troski, s³ów – bez komentarza
Beznadzieja .... zapomnienie .... sen .... udrêka

Wci±¿ czekam i czekam a¿ zawita s³oñce 
A¿ zapomnê, ¿e wszystko to by³o kiedy¶ snem 
A¿ bêdê mog³a powiedzieæ „jestem szczê¶liwa”
A¿ krzyknê WYZWOLONA

Na wieki poprzez pryzmat szczê¶cia
Bêdê siê u¶miechaæ, bo mam wszystko:
Przyjació³, rodzinê, dom, mi³o¶æ
Bêdê k³êbkiem rado¶ci

Niby m±dra – a taka naiwna .....

Amelia Kimieciñska

Piosenka do Ciebie ...

W nico¶ci gin± chwile, ju¿ ich nie ma, ju¿ za pó¼no ....
Zapominamy o nich zapatrzeni w swoje w³asne b³êdy
Chocia¿ wiem, nie jest ³atwo Ci
To dlaczego ten lêk i gniew

Ja nie jestem twoim marzeniem ...
Nigdy nigdy nim nie by³am...
Nigdy nim nie by³am ...
Ja nie jestem twoim marzeniem ...
Nigdy nigdy nim nie by³am...
Nigdy nim nie by³am ...

Kiedy mnie zrozumiesz, gdy pojmiesz pomy³kê sw±
Gdy bêdziesz wiedzia³, ¿e to wszystko to jeden d³ugi z³y sen
Kiedy bêdziesz umia³ pogodziæ siê z tym to powiedz
Lecz dzisiaj zapomnij na chwilê to, co bola³o
Poddaj siê fantazji, to nie jest trudne 

Ja nie jestem twoim marzeniem ...
Nigdy nigdy nim nie by³am...
Nigdy nim nie by³am ...
Ja nie jestem twoim marzeniem ...
Nigdy nigdy nim nie by³am...
Nigdy nim nie by³am ...

Choæ trudno us³yszeæ ¿al, choæ trudno zrozumieæ gniew
Choæ ciê¿ko zniweczyæ ból to jednak spróbuj ....

Amelia Kimieciñska

-------------------------------------------------------------------------
Wiersze z Dreamlandu

I.

£ZY

Deszcz. Na szybie krople jak ³zy
Sp³ywaj± nie spiesz±c siê, powoli
Zniekszta³caj± ¶wiat i tak ju¿ z³y
Maluj±c obraz mej doli.
Gdzie¶ daleko pies zaciekle ujada
To wró¿y ¼le! Tak ludzie mi mówili
Ja stoj±c teraz na rozdro¿ach ¶wiata
Czekam zawziêcie tej chwili...
Chwili gdy deszczu ³zy
Obmyj± okna duszy
Zabior± ze sob± dni
Dni cierpienia dni suszy...
Ludzie najlepiej wiedz±
¯e moje czekanie pró¿ne
Bo gdy deszcz padaæ przestanie
Okna znów...
bêd± brudne...


II.

PAN S.

Tylko dotyk anio³a uzdrawia
Tylko cz³owieka mo¿na kochaæ
Tylko w ciemno¶ci dostrzegam nadziejê
Tylko Moj¿esz p³ynie w moich ¿y³ach
Tylko ja... i cisza.
powiedz. Jak to jest
nigdy nie spotkaæ anio³a
nigdy nie dotkn±c cz³owieka
nigdy nie wpa¶æ w ciemno¶æ
nigdy nie ujrzeæ zbawcy.
Ty wiesz...
wiec dlaczego nie mówisz?
Usta masz sklejone strachem?
Serce zamarzlo od nienawi¶ci?
Krew stê¿a³a od niepewno¶ci?


III.

***

Chcê napisaæ wiersz...
... po prostu co¶ piêknego...
... napisaæ wiersz na temat...
... lecz gdzie¿ natchnienia szukaæ mam ?
Za oknem ?
W lesie ?
Czy w sali s±du ?
... mia³em napisaæ wiersz -
- na temat i z celem
... piszê teraz Co¶ -
- bez celu bez tematu


IV.

DWA ¦WIATY

To by³o piêkne
Mru¿±c oczy mówi³e¶
Jak cudownie wchodziæ
Po skrzypi±cych schodach
Zapamiêta³am tylko
To jedno jedyne zdanie
Wyrwane z kontekstu
Potem by³o co¶
O ciep³ych czere¶niach
Gêstej ulewie gdy stoi siê w bramie
Mówi³e¶...
Nie zauwa¿y³e¶
Nie ma moich oczu
Biegn± tam daleko
Gdzie ciebie o¶lepia s³oñce
Twoje oczy s± tam daleko
Gdzie dla mnie jest
Zbyt szaro-buro
Wiêc zamykam oczy


-------------------------------------------------------------------------
Sztuka Teatralna

Król Radgar III (Zjednoczenie Scholii)
Autor: Wiktor Koliñski (Ariel Szual)

Postacie:

Król Radgar III – w³adca Scholii Centralnej
Lindoll – doradca Króla
Rhendir – dworzanin Króla
Hrabia Thalmar – w³adca wybrze¿a
Margraf Mindor – Pan Scholii Zachodniej
Ksi±¿ê Targoll – w³adca pó³nocy.



Akt I. Bunt

Sceneria: 
Sala tronowa. Wieczór. Król pe³en niepokoju wpatruje siê w twarz swego dworzanina, który przynosi wie¶æ o buncie.

Król Radgar III: Czy jeste¶ pewien, mój dobry Rhendirze, ¿e tak smutna wiadomo¶æ jest prawd±? Czy mo¿e s± to jedynie zwyk³e zamieszki, którym zwykli¶my wci±¿ czo³a stawiaæ?

Rhendir: Któ¿ mo¿e byæ pewniejszy, ni¿ ja, mój Panie, ledwie ¿em g³owê ca³± uniós³ przed gniewem Margrafa Mindora, który wprost w twarz mi rzuci³ swoja rêkawicê i wyzwa³ ciê na walkê wielce krwaw±.

Król Radgar III: Có¿, jest to wielki pan i wojska ma on du¿o, lecz Scholopolis bramy nie otwar³o jeszcze nigdy nikomu, kto nie pochodzi³by z królewskiego rodu. Niech bêdzie wojna! Wiele ju¿ lat wasale nie czcz± Koronê Scholijsk±, ka¿dy ¿yje po swojemu, na nas nie zwa¿aj±c.

Rhendir: Zechciej wybaczyæ Panie, lecz mam now± smutna wiadomo¶æ...

Król Radgar III: Mów!

Rhendir: Hrabia Thalmar i Ksi±¿e Targoll s± w zmowie z buntownikiem. Widzia³em wojowników w ich barwach na zamku Margrafa w Liceas. Gotowi, aby na Scholopolis wyruszyæ, zbieraj± wci±¿ wojsko...

Król Radgar III: To straszna nowina! Potêdze ich nie oprê siê, lecz bêdê walczy³, niech ulice Stolicy Wielkiej krwi± sp³yn±, lecz nigdy siê nie zdarzy³o, ¿eby Radgar wasalom siê podda³! Wiêc odejd¼ teraz, mój dworzaninie i zwo³aj wojsko, niech obstawi± mury, niech Scholopolis siê stanie twierdz±!

Rhendir wychodzi

Lindoll: Czy mogê s³owo rzec, Radgarze?

Król Radgar III: Na pewno tak, mój przyjacielu i doradco, lecz widzisz sam, ¿e ju¿ stracone wszystko, ich wojsko jest tak wielkie, ¿e nawet wysokie mury s³awnego Scholopolis nie ostoj± siê przez szturmem. 

Lindoll: Od wielu lat ja mieszkam w twoim kraju i w rz±dach ci pomagam. Sam wiesz zapewne, ¿e jeszcze dziadka twego by³em ja doradc± i ¶mia³o móg³by¶ ty na radach moich polegaæ teraz.

Król Radgar III: Czym d³u¿szy wstêp, tym gorsze zakoñczenie. Có¿, rzeknij, jam zapalczywy, lecz teraz ju¿ wszystko mi jedno, wszystko co doradzisz, ja przyjmê z rado¶ci± wielk±, albowiem bezradny stojê przed przepa¶ci± zatracenia.

Lindoll: Od razu bym powiedzia³, lecz widzê, ¿e roztrzêsiony jeste¶ i gniew z rozpacz± oczy ci zas³ania. Wiêc s³uchaj mojej rady: uspokój siê, bo zawsze ch³odna g³owa wraz z gor±cym sercem wspólnie decydowaæ musi, nigdy osobno!

Król Radgar III: Có¿, zgoda, pamiêtam, gdy ma³y by³em, wci±¿ mi powtarza³e¶: „s³uchaj serca, ch³opcze, lecz rozum te¿ niech bêdzie twoim przewodnikiem, w ich po³±czeniu harmonii istota”. Ju¿ stary jestem, lecz wszystko to pamiêtam. To wszystko wiem, lecz có¿ mo¿emy zrobiæ, gdy wróg u bram czatuje z gro¼n± swoj± broni±. Có¿ ja mam czyniæ?

Lindoll: Minê³y ju¿ dziesiêciolecia, odk±d w Scholopolis Radgarowie rz±dz±. Lecz ani razu nie by³o chwili, gdyby im wojna znik±d nie zagra¿a³a. Wiesz dobrze, mój szlachetny uczniu, ¿e wasale niewiele mniej znacz± w Scholii, ni¿ Królowie, co w s³awnym rz±dz± i bogatym Scholopolis. Kim by³ jeszcze niedawno Ksi±¿e Targoll, co na pó³nocy rz±dzi? Jedynie dworzaninem twojego ojca szlachetnego, lecz oto, on odsun±³ granice Scholii na pó³noc, dziêki zwyciêstwu nad wojskiem dumnych Deltyjczyków. On wodzem by³ królewskiego wojska, najwybitniejszym zreszt± ze wszystkich oficerów. I za to godno¶æ otrzyma³ on ksi±¿êc±, lecz teraz w³adzy pe³nej pragnie dumny ksi±¿ê, ni¿ jako wasalowi mu nale¿y.

Król Radgar III: Có¿ mamy czyniæ? Jego wojsko bitne, zahartowane w walkach z lud¼mi Delty, nie damy rady mu siê oprzeæ! On jest najwiêkszym przeciwnikiem naszym!

Lindoll: Inaczej spójrzmy na to, mój Radgarze. Bo przecie¿ wdziêczny jest on wielce twemu ojcu i wcale nie jest tobie osobi¶cie wrogiem, on chce jedynie w³adzy, wiêc mu dajmy.

Król Radgar III: Czy mam pozwoliæ na to, ¿eby nam pó³noc nie by³a ju¿ pos³uszna? Gdzie bêdzie mój królewski autorytet? A zreszt± chyba nie mamy ju¿ wyj¶cia, bo wszystko, co mój ojciec i dziadek tyle lat ju¿ budowali przeze mnie w gruzy jest jak widaæ rozwalone.

Lindoll: Rozumiem ciê, lecz musisz wiedzieæ i na pewno, ¿e Targoll obawia siê gwa³townego Mindora, bo ten chcia³by królem Scholii byæ koronowany i tak jak Radgarowie po staremu rz±dziæ. Nie zwa¿aj proszê na jego s³owa pyszne, ¿e wszystko zmieni, wszystko bêdzie nowe. On nie wie, co to jest zarz±dzaæ tak wielkim pañstwem jak Scholia bogata i wszystko po staremu pozostawi. Wy¶lijmy wiêc do Targolla pos³añców, zaproponujmy mu wieczne przymierze, sojusz wojskowy, co bêdzie chroni³ was przed zakusami Mindora. Zapewniam ciê, ze zgoda bêdzie szybka. Podobnie uczynimy te¿ z Thalmarem.

Król Radgar III: Któ¿ tam wyruszy, kto skieruje siê na zachód, prosto w paszczêkê wilka. Kto ma mêstwo, by stawiæ czo³a Mindora w¶ciek³o¶ci, je¶li nawet dzielny Rhendir stamt±d uciek³ jak zaj±c pêdzony przez sforê psów my¶liwskich?

Lindoll: Ja pojadê. Nie bojê siê ich orê¿a. Odwaga i prawo¶æ bêd± moimi opiekunami.
Król Radgar III: Wyruszaj z Bogiem.

Akt II. Wys³annik

Sceneria: 
Pa³ac w Liceas. Szary poranek, mg³a na dziedziñcu. Dwie postaci okryte p³aszczami. To Lindoll i Targoll.

Lindoll: Mój Panie, wie¶ci mam od Króla, co w Scholopolis rz±dzi. Wiem, ze s³awa orê¿a jego nie dociera do twoich krain, jednak ciê zapewniam, ¿e on nie jest bezbronny, wrêcz przeciwnie, a Scholopolis siln± jest warowni±. Lecz to nie jest wa¿ne. Wiem, ¿e jest zamiarem twoim, mój Panie, na Scholopolis nacieraæ i zdobyæ w³adzê w swoich krainach pe³n±. Lecz nie jest to zbyt proste, choæ ci byæ mo¿e tak w³a¶nie siê wydaje.

Ksi±¿ê Targoll: Walczymy o krzywdy swoje. Król Radgar nie jest mi wrogiem, lecz gdy zamierzy³ mi narzuciæ namiestnika, odpowiedzia³em wprost, ¿e nie pozwolê, by moja w³adza ograniczana by³a. Nie zna on pó³nocy, tam watahy Deltyjczyków atakuj±, a moi ludzie za namiestnikiem nie pójd±. On chcia³ podzieliæ moje w³o¶ci, to jest wbrew prawu, na to nie pozwolê. A zatem idê i podbije Scholopolis, a potem wrócê na piêkna moj± pó³noc. Nic mi po bagnach i po ³±kach po³udniowców!

Lindoll: Szanowny Ksi±¿e, rozumiem gniew twój, ¶wiête oburzenie, lecz wiedz, ¿e Król ju¿ cofn±³ swoje rozkazy. Nale¿y podzieliæ w³o¶ci twoje Ksi±¿e, by tam zarz±dzaæ bardziej sprawnie, kontyngenty wojsk wystawiaæ i Deltyjczyków bijaæ, sprawniej ni¿ ty to robisz, oni nacieraj±, a twoje straty coraz wiêksze. Ile jeszcze czasu zosta³o, a¿ ca³kiem zniszcz± twoje ziemie, rozleg³e bardzo? Jednak Król nie chcia³by, aby¶ nie wiedzia³ o tym, co chcemy robiæ. Twojej rady potrzebujemy, Król mianuje ciê Najwy¿szym Wodzem wszystkich wojsk królestwa, gdy tylko zechcesz bunt porzuciæ i swoje wojska do Scholopolis przyprowadziæ.

Ksi±¿ê Targoll: Có¿, Panie, masz racje zapewne, ¿e broniæ siê ja nie potrafiê zbyt dobrze. Nacieraæ, walczyæ i podbijaæ – to jest mój ¿ywio³, lecz wrogów jest tak wielu i wojnê wci±¿ prowadz± podjazdow±. Có¿, zgoda, je¶li Król ju¿ zdecydowa³, ¿e bez mej zgody nic na pó³nocy nie zrobi, wyruszam dzisiaj, zabieram moje wojska, do Scholopolis idê, bêdê Króla broni³.

Odchodzi Targoll. Lindoll wci±¿ czeka. Za chwilê nowa mglista postaæ pojawia siê na dziedziñcu. To Hrabia Thalmar.

Lindoll: Ach, witaj Hrabio, czeka³em ju¿ na ciebie. Twe wojsko dzielne zamierza walczyæ teraz przeciwko wojsku królewskiemu. Bogaty strój, rynsztunek ¶wietny, ty¶ gospodarzem dobrym, nadmorski w³adco!

Hrabia Thalmar: Nie jestem tutaj, Panie, by¶ mi pochlebstwa mówi³. Có¿ ma do powiedzenia tchórz ten, Król Radgar, czyja korona ju¿ ledwie trzyma siê na skroniach? Podatki nowe? A mo¿e mam mu oddaæ ca³y mój skarbiec? Kres temu nadszed³, nie bêdê p³aci³ po to jedynie, aby utrzymywaæ dwór króla w wielkim Scholopolis. Wiêc mów, a ja pos³ucham.

Lindoll: Có¿, Król przekaza³ przeze mnie propozycje wspania³a, aby¶ zarz±dza³ skarbcem i mia³ pieczê nad podatkami, c³ami i pieniêdzmi. Wybrze¿e jest bogate, handlowe miasta i Inselia ¿yzna. Masz do¶wiadczenie, Panie Hrabio, wiêc Król prosi, aby¶ zawita³ na Dwór i zosta³ pierwszym doradc± Króla. Jaka twa odpowied¼?

Hrabia Thalmar: Nie zgadzam siê! Za pó¼no, gdy prosi³em, aby podatki nieco l¿ejsze by³y, Król siê opiera³, teraz jednak, gdy wojska gro¿± mu – sta³ siê ustêpliwy. Nic z tego, orê¿em, wspólna walk± mo¿now³adców my wolno¶æ sobie wywalczymy teraz!

Lindoll: Có¿, muszê zmartwiæ ciê, mój Panie Hrabio. Ksi±¿e Targoll, potê¿ny sprzymierzeniec wasz w tym buncie ju¿ zosta³ mianowany przez Króla dowódc± jego wojsk i teraz idzie do Scholopolis, aby staæ na stra¿y Korony Scholii.

Hrabia Thalmar: Czy to... jest pewne?

Lindoll: Rozmawia³em z nim przed chwil±. 

Hrabia Thalmar: A je¶li jednak pozostanê przy Margrafie? Wiesz, Panie, Mindor ciê¿k± ma rêkê, a jego wojsko bitne, i dzicy górali mu pomog± chêtnie, bo im obieca³ pl±drowanie Scholopolis. Zreszt± on te¿ zastrzeg³ dla siebie tytu³ królewski, a ja po wojnie wrócê na wybrze¿e i bêdê w³ada³ tam spokojnie, nic nie p³ac±c.

Lindoll: Obawiam siê, ¿e jeste¶ w b³êdzie, szlachetny Hrabio. Z czego w³a¶ciwie Mindor utrzyma dwór swój, wojsko i swych urzêdników? Z kamieni Liceas, z bagien Po³udnia mo¿e? Zapewne szybko wyci±gnie rêkê po pieni±dz twój, co z handlu posiadasz i trzykroæ tyle, ile ¿±da³ Radgar.

Hrabia Thalmar: Masz racjê, Panie, wie¶æ o rozrzutno¶ci Mindora nawet do wybrze¿a ju¿ dotar³a. A skarbiec Króla, jego byæ doradc±... Có¿, zgoda! Dzisiaj ju¿ wyruszam!

Thalmar znika we mgle. Lindoll czeka jeszcze chwilê i równie¿ odchodzi.


Akt III. Zwyciêstwo

Sceneria: 

Sala tronowa w Scholopolis. Przed tronem stoj±: Lindoll, Targoll i Thalmar.

Król Radgar III: Jak cieszê siê, Panowie, ¿e zaproszenie moje zechcieli¶cie przyj±æ. Czeka³em na was, doradcy moi. Teraz razem zd³awimy bunt Mindora zdrajcy ³atwo. Dowódco, powiedz, jak obrona nasza: czy wojsko czuwa?

Ksi±¿ê Targoll: Lepiej byæ nie mo¿e. I nawet mysz nie wejdzie do stolicy bez pozwolenia. Dziêkujê, Panie, za zaufanie! Walczymy teraz razem. 

Król Radgar III: Dziêkujê, Ksi±¿e, jeste¶ do¶wiadczony wojownik, a twoje wojsko jest niezwyciê¿one. A jak wygl±da sprawa naszych murów, czy naprawione, a czy skarbiec nasz jest pe³ny?

Hrabia Thalmar: Tak, Najja¶niejszy Panie, wszystko jest w porz±dku. Pustkami ¶wieci³ wprawdzie twój skarbiec, lecz nieco uzupe³ni³em go z moich pieniêdzy. Walczymy teraz za wspólna sprawê, wiêc miasto jest gotowe do obrony, ¿ywno¶æ przygotowana, ¿o³d wyp³acony. Gotowi ju¿ jeste¶my, jak s±dzê, aby Mindora tutaj spotkaæ tak, jak on zas³uguje.

Wchodzi Rhendir

Rhendir: Mój Panie, Królu, parlamentariusze przed bram± miasta, z nimi – Margraf Mindor! Czy mam ich wpu¶ciæ, czy te¿ kazaæ po prostu strzelaæ jak do buntowników, którym nie nale¿y siê lito¶æ?

Król Radgar III: Mój rozkaz brzmi...

Lindoll (cicho – do Radgara): Zaczekaj, Radgarze, czujê, ¿e gniew oczy przes³oni³ twoje i pragniesz zemsty. Nie jest to rozs±dne. Zobaczmy, czego chce nasz mo¿ny Margraf, potem os±dzimy te¿ jego sprawê.

Król Radgar III (cicho – do Lindolla): Ty¶ jest zwyciêstwa naszego twórc±, wiêc rozkazuj, ja siê podporz±dkujê. Je¶li nadziejê masz na dogadanie siê z Mindorem – rozmawiaj, lecz wierz mi, to tylko strata czasu. On nienawidzi wszystkich, kto mu na drodze stoi.

Lindoll: Król rozkazuje Margrafa wpu¶ciæ.

Ksi±¿ê Targoll: Có¿, Margraf w koñcu ju¿ zrozumia³, ze walka jest nierówna, wiêc chce na pewno siê poddaæ, a potem znów buntowaæ siê, jak zawsze. To ju¿ nie moja sprawa, ja zajmê siê wojskami.

Targoll odchodzi

Hrabia Thalmar: Najja¶niejszy Panie, pozwól, abym ju¿ odszed³, mam spraw zbyt du¿o, aby czas mój marnotrawiæ na rozmowy ze zdrajca i buntownikiem, którego przeznaczeniem jest tylko ¶mieræ haniebna, jak s±dzê.

Thalmar odchodzi

Król Radgar III: Ja nie rozumiem, nie, naprawdê, to zbyt trudne, nie na mój rozum. Przecie¿ mamy w gar¶ci Mindora z jego wojskiem ca³ym. Czy by³oby nie lepiej, zgnie¶æ go ju¿ w bitwie i zaznaæ spokoju?

Lindoll: Radgarze, uczniu mój szlachetny. Musisz zrozumieæ, ¿e je¶li bêdzie wojna, Zachodnia Scholia nam bêdzie wroga zawsze, powstania, bunty, wieczny ferment, wrzenie? Czy tego chcemy? W±tpiê, raczej chcemy, by Scholia ca³o¶ci± jedn± sta³a, a mo¿now³adcy stracili swoje wp³ywy. I zobacz, teraz Targoll z Thalmarem przywi±zani s± do ciebie, i nic im po prowincjach odleg³ych. 

Król Radgar III: Masz racjê jak zawsze, ale...

Wchodz± Mindor i Rhendir

Margraf Mindor: O, Panie, przebacz mi winy moi, wierz mi, ja bym nigdy... Gdyby nie oni... Teraz koniec, koniec...

Lindoll: Nikt ciê nie obwinia, szlachetny Margrafie. Zechciej przekazaæ dowództwo nad swoim wojskiem Ksiêciu Targollowi, a sam pozostañ z nami w Scholopolis jak drogi go¶æ, jak nasz dworzanin bliski i b±d¼ codziennie tu w pa³acu z nami, aby¶my mogli towarzystwem twym nacieszyæ.

Margraf Mindor: Zachodnia Scholia...

Lindoll: To na pewno zbyt wielki ciê¿ar dla twoich barków, szlachetny Margrafie. Niech ni± zarz±dza cz³owiek Królowi znany, wielce zaufany, szanowny Rhendir, którego ju¿ pozna³e¶.

Margraf Mindor: Dziêkujê, Panie!

Król Radgar III: Ju¿ wszystko otrzyma³e¶, Margrafie, czego pewnie oczekiwa³e¶, nie bêdzie kary, chocia¿ zas³ugujesz ty na ni±. Jak Lindoll powiedzia³, tak bêdzie, wiêc pozostañ tutaj i strze¿ siê te¿ opuszczaæ Scholopolis! A teraz mo¿esz odej¶æ!

Odchodzi Mindor

Lindoll: Tak w³a¶nie skoñczy³a historia buntu, Scholia piêkna by³a ju¿ zjednoczona i bezkrwawo st³umiony bunt w historii siê zapisa³. A Radgar Król panowa³ jeszcze d³ugo, nie obawiaj±c siê ¿adnego przeciwnika.