S  C  H  O  L  A  N  D  E  R
B    I    U    L    E    T   Y   N         M    I    N    I    S    T     E    S    T    W    A        K    U    L    T    U    R    Y

 

Listopad '03, nr1(13)

 Redaktor: Wiktor Koliñski  

Omnis ars naturae
imitatio est
_ _ _

wszelka sztuka jest na¶ladowaniem natury
(Seneka, Listy moralne do Lucyliusza, 41,8)

-------------------

Artyku³y

[+] Wstêp

[+] Teatr w Ivonis

[+] Ksiêga Szlachty Królestwa Scholandii

[+] Dzieje rodu hrabiów von Lahnstein

-------------------

Legendy Scholandii

[+] O upadku elfickiego miasta Saleniralla 

[+] Wyprawa na po³udnie 

-------------------
Linki:
+Filharmonia
+Min. Kultury
+K±cik poetycki
+Muzeum na zamku
+Galeria Narodowa
+Galeria Abstrakcji
+Galeria Karykatury
+Lista pomników
+Kino
-------------------
Wszystkich chêtnych do wspó³pracy (nie za darmo oczywi¶cie) prosimy o kontakt: [email protected] 
-------------------

 Siedziba: Ivonis /DE

Szanowni Wspó³obywatele!

  „Scholander” nie po raz pierwszy zmienia swój charakter, lecz zmiana, o której chcia³bym Pañstwa poinformowaæ, nie jest ani drastyczna, ani zmieniaj±ca charakter naszego czasopisma. Od aktualnie przedstawionego czytelnikom numery „Scholander” jest oficjalnym biuletynem Ministerstwa Kultury Scholandii. Oznacza to, ¿e poza zwyczajnymi artyku³ami, zamieszczanymi w „Scholandrze”, czyli poza poezj±, legendami i opowiadaniami bêdziemy informowaæ naszych czytelników o aktualnych wydarzeniach kulturalnych Scholandii. Poza tym autorzy „Scholandra” bêd± opisywaæ i komentowaæ nowe przedsiêwziêcia, zwi±zane z kultur±, a które nie s± dobrze znane Szanownym Czytelnikom.
  Specyfika zatem naszego pisma zasadniczo siê nie zmieni. „Scholander” nadal bêdzie po¶wiêcony kulturze w jej przeró¿nych wymiarach. Warto zaznaczyæ, ¿e komentowaniem wydarzeñ kulturalnych zajmie siê osobi¶cie Wiktor Koliñski, obecny Minister Kultury, a jednocze¶nie kierownik Instytutu Kultury KUS. W dziale „Legendy” bêdziemy publikowali odcinkami „Ksiêgê Szlachty Królestwa Scholandii” autorstwa prof. Jerzego Go³owanowa (hr. von Lahnstein). Zostanie otwarty te¿ nowy dzia³ – sportowy, który bêdzie redagowany przez znanego wszystkim Paw³a Czepana, osobê bardzo zas³u¿ona na niwie kultury, który jednocze¶nie bêdzie odpowiedzialny za szatê graficzn± „Scholandra”. Mamy nadziejê, ¿e Szanowni Czytelnicy pozostan± zadowoleni z tej niewielkiej zmiany, która pomo¿e im swoist± „nawigacjê” w burzliwym morzu niezwykle zró¿nicowanej i barwnej kultury Scholandii.
  Zapraszamy zatem do czytania. Bêdziemy niezmiernie wdziêczni Szanownym Czytelnikom za wszystkie mo¿liwe uwagi i ¿yczenia, dotycz±ce artyku³ów, publikowanych na stronach czasopisma „Scholander”.

dr Wiktor Koliñski
Minister Kultury

--------------------------------------------

Teatr w Ivonis

  Teatr w Ivonis mimo krótkiego okresu funkcjonowania sta³ siê wa¿nym wydarzeniem kulturalnym w „Scholandii”. Fachowo wykonana strona, piêkne wprowadzenie, a szczególnie odwo³anie siê do wspania³ych tradycji czyni Teatr w Ivonis swoista per³± kultury Scholandii. 
  Znacz±cy jest te¿ repertuar Teatru. Nawi±zuje on bowiem do tradycji antycznych, wystawiaj±c jako pierwsz± sztukê „Antygona”, autorstwa wielkiego Sofoklesa. Niestety, z wielu jego tragedii jedynie kilka dotrwa³o do naszych czasów i „Antygona” jest zapewne jedna z najpiêkniejszych. Aby czytelnicy mogli lepiej zorientowaæ siê w tematyce tej tragedii, warto zwróciæ uwagê na mityczne t³o, na podstawie którego Sofokles stworzy³ swój nie¶miertelny utwór.
  Antygona by³a królewn± tebañska, owocem kazirodczego zwi±zku Edypa z matk± Jokast±, jej rodzeñstwo to Ismena oraz Eteokles i Polinik. Po wielu klêskach, jakie spad³y na Teby, wieszcz Terezjasz wyjawi³, i¿ król Edyp jest ojcobójc±, a jego ¿ona to jego rodzona matka. Zrozpaczona Jokasta pope³ni³a samobójstwo, a Edyp wy³upa³ sobie oczy i wyruszy³ w ¶wiat. Antygona towarzyszy³a ojcu w ¿ebraczej wêdrówce, a po jego ¶mierci w Kolonos w Attyce powróci³a do Teb. Jej bracia zginêli w bratobójczej walce pod murami Teb. Król Kreon, wuj Antygony, zabroni³ grzebania Polinika jako zdrajcy ojczyzny. Antygona uzna³a pochowanie zw³ok brata za swój obowi±zek religijny. Sprzeciwi³a siê rozkazowi i w³asnymi rêkami wykopa³a bratu grób, za co Kreon skaza³ j± na ¶mieræ. ¯ywcem zamurowano j± w rodzinnym grobowcu, gdzie Antygona powiesi³a siê. Jej narzeczony Hajmon pope³ni³ samobójstwo przy zw³okach ukochanej. Antygona wiêc sta³a siê g³ówn± bohaterka tragedii Sofoklesa Antygona. W±tek utworu osnuty zosta³ na opisanym powy¿ej tebañskim micie rodzinnym. Antygona znalaz³a siê jak widaæ w sytuacji tragicznej, rozdarta miêdzy w³asnymi dzia³aniami a planami si³ wy¿szych (Fatum, Przeznaczeniem, normami moralnymi, interesem spo³ecznym), nie mo¿e w³a¶ciwie dokonaæ wyboru, bo ka¿de jej posuniêcie doprowadzi do katastrofy. 
  Kilkakrotnie w swoich wyk³adach w Instytucie Kultury KUS podkre¶la³em, ¿e ka¿da prawdziwa sztuka i kultura czerpie swoj± moc i wyraz z kultury antycznej. Dopiero Grecy staro¿ytni zwrócili uwagê na cz³owieka z ca³± gam± jego prze¿yæ, emocji i rozterek. Cz³owiek w utworach antycznych czêsto podlega ograniczeniom czasu i przestrzeni, lecz to jedynie od niego zale¿y jak siê zachowa, czy postanowi pój¶æ na ca³o¶æ i wype³niæ swoje przeznaczenie do bycia Cz³owiekiem, albo podda siê i odda prawo do decydowania sob± komu innemu. Antygona postanowi³a dzia³aæ zgodnie z w³asnymi przekonaniami i chocia¿ zap³aci³a za wierno¶æ sobie ¿yciem, sta³a siê symbolem wolno¶ci i wielko¶ci rodzaju ludzkiego.

Wiktor Koliñski

--------------------------------------------------

Ksiêga Szlachty Królestwa Scholandii

Wstêp

  Scholandia s³usznie szczyci siê swoja szlacht±. S± to osoby, szczególnie mocno zwi±zane z sam± pañstwowo¶ci± naszego kraju, uczestniczyli w jego stanowieniu i utrwalaniu w³adzy na terenie Scholandii. Jak wszyscy zapewne wiedz±, zaludnienie Scholandii obecni mieszkañcy zapocz±tkowali w okresie „Wielkiego Desantu”, który mia³ miejsce stosunkowo niedawno (z historycznego punktu widzenia). Pierwsi z obecnych Scholandczyków z niedowierzaniem patrzyli na piêkny l±d – wspania³y, wype³niony artefaktami minionych cywilizacji, lecz ca³kowicie pusty. Nieznana Katastrofa ogo³oci³a Scholandiê z mieszkañców. Nie wiemy, co siê z nimi sta³o. Niemniej zapiski zapewne odkryj± nam tajemnicê ich nieobecno¶ci. 
  Uczestnicy Desantu zajêli puste tereny swojej nowej Ojczyzny, pozostawiaj±c nietkniêtymi kulturê i pomniki dawnych cywilizacji, a nawet przyjêli pewne elementy tej kultury jako w³asne. Dlatego te¿ nobilitowani z liczby „nowych” Scholandczyków po¶pieszyli przyj±æ tytu³y i ca³y splendor dawnych rodów arystokratycznych, po których zosta³a liczna dokumentacja, zapewniaj±ca rozleg³± wiedzê o dawnej szlachcie Scholandii. Wraz z tytu³ami „nowa szlachta” dokona³a symbolicznego aktu adopcji. Ka¿dy z przedstawicieli „nowej szlachty” zosta³ w sposób symboliczny inkorporowany do jednego z rodów starej arystokracji Scholandii. Inkorporacja wi±za³a siê równie¿ z przyjêciem ca³ej spu¶cizny dawnych rodów szlacheckich. By³ to piêkny gest, maj±cy zapewniæ Scholandii ci±g³o¶æ kulturow±. Niemniej niektórzy z przedstawicieli „nowej szlachty” zachowali te¿ tytu³y i szczególne relacje z Koron±, zwi±zane z realiami sprzed Desantu (jak np. Hrabia Reichenau). 
  Zgodnie z powy¿szym, dosyæ szybko zaczê³y siê prace nad zbieraniem informacji, dotycz±cych dziejów starej scholandzkiej arystokracji w celu stworzenia jednego integralnego zbioru, który nosi tytu³ „Ksiêga Szlachty Królestwa Scholandii”. Jednym z celów jest przybli¿enie czytelnikom piêkna dawnej Scholandii i pokazania, jak bogata spu¶ciznê zostawili jej dawni mieszkañcy. Drugim z celów jest przypomnienie przedstawicielom szlachty o ich obowi±zkach, zwi±zanych ze wspania³± przesz³o¶ci± rodów, z którymi s± oni zwi±zani moc± adopcji. 
  Wszyscy wiemy, ¿e szlachcic jest nie tyle osob± posiadaj±c± przywileje, ile obowi±zki wobec pañstwa i wspó³obywateli. Szlachcic wyró¿nia siê nienagannymi manierami, mow± ³agodna, ale te¿ stanowcz±, gdy wa¿± siê losy kraju lub tez gdy trzeba broniæ s³abych i uci¶nionych. S³owem, jest to rycerz doskona³y, waleczny w czasie wojny, pracowity w okresie pokoju, b³yskotliwy w rozmowie, wykszta³cony i kulturalny. Szlachcic powinien byæ bez zarzutu, albowiem stanowi zwierciad³o pañstwa, jest przyjacielem ka¿dego cz³owieka uczciwego i prawego. Na jêzyku szlachcica nie mo¿e go¶ciæ k³amstwo, jego obowi±zkiem jest walczyæ w obronie innych nie zwa¿aj±c na interes w³asny, albowiem jest powo³any do tego, aby byæ „najlepszym cz³owiekiem”. Takie s± wyzwania stoj±ce równie¿ przed nasz± szlacht± i „Ksiêga Szlachty Królestwa Scholandii” powinna nieustannie przypominaæ naszej szlachcie o szczytnych przyk³adach i wielkich czynach, dokonanych rêkoma ich przybranych przodków. 

--------------------------------------------------

Jerzy Go³owanow, hr. von Lahnstein
Dzieje rodu hrabiów von Lahnstein

Wstêp 

Pewnego razu szperaj±c w zakurzonej bibliotece rodowego zamku Lahnstein w prowincji Scholia, znalaz³em zwój pergaminowy, niemal rozlatuj±cy siê ze staro¶ci. Ten dokument okaza³ siê niezwykle interesuj±cym dokumentem, opisuj±cym przesz³o¶æ naszego rodu. Zatem podj±³em siê zadania t³umaczenia tego zwoju na jêzyk scholandzki, albowiem ku mojemu zaskoczeniu zarówno litery jak i jêzykowe walory zwoju wskazywa³y na jego elfickie pochodzenie. Poniewa¿ w naszym rodzie od zawsze uczono dzieci jêzyka elfickiego, odczyta³em pierwsze wierszowane linijki pradawnego dokumentu, które brzmia³y nastêpuj±co:

Orze³ czarny z pó³nocy przybêdzie, w z³ot± szatê i w czerwieñ przybrany;
Na po³udnie wyruszy Piêædziesi±t, barbarzyñskie ¶cieraj±c watahy.

Wbije szpony w pagórek w¶ród puszczy, gród warowny zbuduje na szczycie;
Moc i prawo¶æ przeka¿e ludowi, aby móg³ przed wrogami siê broniæ.

Bêdzie wielki i wielko¶æ zachowa, mianem Elfa na wieki nazwany;
Orze³ czarny, co leci z pó³nocy, m±dro¶æ Elfów do Scholii przyniesie.

Nie uda³o mi siê nawet w po³owie przekazaæ czytelnikom piêkna wierszy elfickich, ale tre¶æ w przek³adzie nie uleg³a zmianie. Na dole widnia³ napis: „proroctwo mêdrca Rhindolla”. Mêdrzec wyra¼nie nawi±za³ do naszego herbu: czarnego or³a na z³oto-czerwonym tle, lecz reszta wiadomo¶ci, o których dowiedzia³em siê z powy¿szego wiersza, by³a dla mnie tajemnic±. Na szczê¶cie zwój zachowa³ siê niezwykle dobrze i dlatego te¿ w krótkim czasie dokona³em przek³adu naszej rodowej kroniki, która rzuca jasne ¶wiat³o na historiê Scholandii. Kronika jest pisana w pierwszej osobie, a na koñcu zwoju autor te¿ siê podpisa³: „Elf Lermial, pierwszy graf von Lahnstein”. By³ to zatem mój przodek, od którego bierze pocz±tek ca³y nasz ród. Wiedzieli¶my o naszym elfickim pochodzeniu chocia¿by ze wzglêdu na rodowy przydomek „Elf”, ale szczegó³y naszego pochodzenia by³y nieznane. Przedstawiam wiêc kronikê rodu von Lahnstein, jednego z najstarszych w Scholandii. Pocz±tek pergaminu i niektóre inne jego czê¶ci nie zachowa³y siê z powodu po¿aru, który strawi³ przede wszystkim czê¶æ wstêpn± tego swoistego „testamentu” mojego przodka. Tekst nie by³ podzielony na rozdzia³y i ma nieraz formê dziennika, chocia¿ nie jest to regu³±, albowiem suche nieraz opowiadanie przerywa siê czêsto barwnymi opisami spotkañ lub te¿ wydarzeñ, które zwróci³y na siebie szczególn± uwagê mojego szlachetnego Przodka. Z konieczno¶ci, zgodnie z regu³ami literatury wspó³czesnej najpierw publikujê narracje, pó¼niej natomiast równie¿ dodatki (w formie krótkich opowiadañ). Po przeróbce doda³em tytu³y, które zapewne pomog± czytelnikom w lepszej orientacji.

Cze¶æ I
O upadku elfickiego miasta Saleniralla

Dawno temu Elfowie mieszkali na wszystkich wyspach ¶wiata, ale szczególnie umi³owali lesiste wzgórza Elfidy. Przybyli oni z Prawdziwego Zachodu, krainy tajemniczej, do której odeszli ju¿ na zawsze. W¶ród gêstych lasów Scholandii istnia³o wiele miast elfickich. ¯adne z nich nie mog³o jednak równaæ siê ze stolic±, której nazwa wci±¿ jeszcze istnieje w legendach wdziêcznych Eltów. Chodzi tu o Salenirall – piêkny gród, zbudowany w¶ród ga³êzi pradawnych drzew, które pamiêta³y jeszcze pocz±tek ¶wiata. Wci±¿ pamiêtam delikatne rze¼bione konstrukcje, zwiewne jak pajêczyna i mocne jak stalowa zbroja. Pamiêtam ¶piew Elfów i blask rosy o poranku w promieniach s³oñca. To wszystko ju¿ nie istnieje i serce dr¿y z bole¶ci, albowiem jestem ju¿ ostatnim Elfem nie tylko w Scholandii, lecz tak¿e na wszystkich Wyspach. Nied³ugo us³yszê równie¿ ja zew Duchów Lasu i pod±¿ê na pó³noc, odejdê jak odesz³a „Piêædziesi±tka”, dru¿yna moich towarzyszy. Jestem ju¿ ostatni, wiem jednak, ¿e m±dro¶æ Elfów nie zginie, wiem, ¿e potomkowie moi obdarz± Scholandiê wiedz± Elfów, której przekazaæ nie zd±¿y³em.
Minê³o ju¿ sze¶ædziesi±t piêæ lat, odk±d jestem panem zamku Lahnstein, natomiast jeszcze piêæ lat wcze¶niej wyruszy³em w dalek± podró¿, zgodnie z przeznaczeniem. 
... by³ piêkny dzieñ, gdy wróci³em z ciê¿kiej wyprawy przeciwko barbarzyñcom, którzy wyl±dowali na Wschodzie. Panika w¶ród Eltów by³a ogromna, ale wszystko skoñczy³o siê pomy¶lnie. Hordy wyj±cych barbarzyñców, wymachuj±cych toporami nie mog³y wytrzymaæ szar¿y elfickich zastêpów. Resztki ratowa³y siê ucieczk± na swoich prymitywnych ³odziach. Poleci³em Eltom zabraæ i opatrzyæ rannych, a sam wraz z moimi towarzyszami wróci³em do Salenirallu. My¶la³em wtedy, ¿e nied³ugo ju¿ bêdziemy mogli broniæ naszych przyjació³ przez w¶ciek³o¶ci± barbarzyñców. Salenirall pustoszeje, coraz wiêcej Elfów otrzymuje Wezwanie, które powoduje ich Odej¶cie na Górê Elfów. Tam czekaj± na nich Bia³e Statki, które przybywaj± w nocy w mlecznej po¶wiacie i odp³ywaj± o wschodzie s³oñca na Prawdziwy Zachód. Dosz³o do tego, ¿e równie¿ ja, uczeñ wielkiego Rhindolla, zamiast pog³êbiaæ moj± wiedzê w Gaju Mocy, musia³em chwyciæ do rêki miecz i walczyæ w obronie biednych Eltów. Nie zawsze tak by³o. Jakich¶ trzysta lat temu nie by³o potrzeby nieustannej walki, rzadko kiedy tym ziemiom zagra¿a³o niebezpieczeñstwo. Mog³em wtedy spokojnie czytaæ i pisaæ pod okiem m±drego kochanego Rhindolla w gronie jego uczniów. Teraz nie ma ju¿ Kolegium, druidzi Eltów musz± radziæ sobie sami, a Rhindoll lada dzieñ otrzyma Wezwanie.
Gdy wróci³em, znalaz³em wszystkie domy opustosza³e, a ca³y Piêkny Lud zgromadzi³ siê na Polanie Odej¶cia. Rhindoll zwróci³ siê do mnie z d³ugim przemówieniem, z którego zrozumia³em, ¿e ja i moja dru¿yna musimy wyruszyæ na Po³udnie, aby spe³niæ przeznaczenie. Oczywi¶cie, zna³em przepowiedniê i wiedzia³em, ¿e odnosi siê ona do Ksiêcia Elfów, ale czy by³em jedyny? Nie by³em przecie¿ wojownikiem! Rhindoll by³ pe³en pokoju i uroczystej rado¶ci, jak ka¿dy, kto nied³ugo Odchodzi. Elfowie nie znaj± ¶mierci na podobieñstwo ludzi, ale mija kilkaset lat ¿ycia Elfa na wyspach i otrzymuje on nieub³agane Wezwanie, aby wróciæ do swojej prawdziwej Ojczyzny, na Prawdziwy Zachód. 
Odeszli... Pozosta³em sam, bez doradcy, bez domu i bez mojego ludu. Przede mn± by³y lata walki. Nie obawia³em siê broni i waleczno¶ci barbarzyñców, nie mogli oni równaæ siê z moc± Urodzonych-Jako-Pierwsi. Obawia³em siê mojej misji. Walczyæ z nimi potrafi³em, ale uczyæ?! Przerasta³o to poje pojmowanie, ale przeznaczenia nie da siê oszukaæ, zreszt± nie urodzi³ siê jeszcze Elf, któryby móg³ czyniæ nieprawo¶æ, jeste¶my bowiem wszyscy dzieæmi ¦wiat³o¶ci. 
Tak oto nast±pi³ kres Piêknego Ludu w Scholandii. Salenirall jednak przetrwa³, chocia¿ gêsty las nie pozwala nikomu wej¶æ do domów i pa³aców Stolicy Elfów. Okoliczni mieszkañcy nazywaj± ten las „zaczarowanym”, albowiem kl±twa ci±¿y³a na tych, którzy próbowali wedrzeæ siê w gêstwinê. Jedynie Elfowie mog± dotkn±æ tajemnic swojej historii, nigdy to jednak nie nast±pi. Zgodnie z moim testamentem Elfida jest miejscem zakazanym dla moich potomków. Wybrali¶my inn± drogê, bolesn±, ale pe³n± szlachetnej prawo¶ci.


Cze¶æ II
Wyprawa na Po³udnie
Kierowali¶my siê na po³udnie. Proroctwo mówi³o o wzgórzach w¶ród puszczy, wiêc nie mogli¶my zboczyæ zbytnio na Zachód. Droga prowadzi³a w kierunku wybrze¿a. Czym dalej pod±¿ali¶my na Po³udnie, tym wiêcej z³a i nieprawo¶ci widzia³y nasze oczy. Spalone wioski Eltów. zburzone miasta Cesarstwa Po³udniowego, zgliszcza i zw³oki. Atakowano nas nieustannie, lecz to jedynie na krótko opó¼nia³o nasz marsz. Pewnego razu spotkali¶my oddzia³ (je¶li te niesforn± watahê mo¿na by³o nazwaæ oddzia³em) barbarzyñców, prowadz±cych spor± liczbê jeñców, w których rozpozna³em poddanych Cesarstwa. Postanowili¶my odbiæ nieszczê¶liwych i to przedsiêwziêcie siê powiod³o. Siwobrody przywódca powiedzia³, ¿e s± oni obywatelami cesarskiego miasta Aurelia Nova, które mieszkaj±cy w okolicznych lasach Scholowie nazywaj± Lahnstein. Na d¼wiêk tego scholijskiego s³owa poczu³em, ¿e moje przeznaczenie siê spe³nia. Ruszyli¶my wiêc z powrotem i w nied³ugim czasie zobaczy³em zgliszcza miasta piêknie po³o¿onego na szczycie zalesionego pagórka. Rozkaza³em wszystkim ruszyæ dalej, a sam, zeskoczywszy z wierzchowca, zosta³em na le¶nej polanie, aby poradziæ siê Duchów Lasu. Od razu poczu³em dobr± moc, która mia³a swoje ¼ród³o wewn±trz pagórka, na którym znajdowa³o siê spalone miasto. Moc rozprzestrzenia³a siê i ogarnia³a okoliczne wioski Scholów, nios±c im ¶wiat³o m±dro¶ci. Nie mia³em ju¿ w±tpliwo¶ci, wiêc wróci³em do moich towarzyszy. Nale¿a³o odbudowaæ miasto i wzmocniæ swoj± w³adzê pomiêdzy okolicznych Scholów. Nie by³o to ³atwym zadaniem. Scholowie nie posiadali Kolegiów Druidów, ich dumna i niezale¿na natura wywo³ywa³a szacunek, ale odpycha³a dziko¶æ obyczajów i okrucieñstwo. Miasto cesarskie przekszta³ci³o siê w warowniê elfick±, ale zwi±zki z okolicznymi wioskami Scholów d³ugo pozostawa³y lu¼ne. Scholowie nie darzyli szacunkiem nikogo, kto nie by³ zwi±zany z ich plemieniem. Byli¶my potê¿ni, ale byli¶my te¿ inni, bano siê nas, ale nie szanowano. Postanowi³em wiêc wyruszyæ do grodu Scholów, który znajdowa³ siê niedaleko niegdy¶ cesarskiego miasta Scholopolis. Przybysze ze Wschodu mówili, ¿e panuje tam obecnie król Radgar – w³adca surowy, lecz szlachetny i sprawiedliwy, obeznany z kultur± i jêzykiem Cesarstwa. Postanowi³em wiêc udaæ siê do niego wraz z moim przyjacielem Sextusem, szanownym mieszkañcem Aurelia Nova. By³ on chrze¶cijaninem, przywódc± chrze¶cijan Aurelia Nova i cz³owiekiem m±drym.
Za kilka dni ciê¿kiej podró¿y zobaczyli¶my piêkn± dolinê, otoczon± ³agodnymi zalesionymi wzgórzami. W dolinie ulokowa³o siê Scholopolis – miasto niegdy¶ wielkie, ale obecnie nieco podupad³e z powodu nieustannych najazdów barbarzyñców. Nieopodal murów miasta znajdowa³ siê te¿ gród scholijski, otoczony drewnian± palisad±. Niemal natychmiast zatrzyma³y nas stra¿e. By³o to dziwne, albowiem Scholowie znani s± ze swojej beztroski i szaleñczej odwagi, która powoduje te¿ daleko id±c± nieostro¿no¶æ. Zostali¶my z honorami wprowadzeni przed oblicze króla. Wystarczy³o tylko spojrzeæ na jego twarz, aby zobaczyæ oznaki mêstwa i m±dro¶ci, w³a¶ciwe dla ka¿dego wybitnego w³adcy. Pocz±tkowe w±tpliwo¶ci o¶wieconego w³adcy zosta³y rozwiane, albowiem zapewnili¶my go o naszej lojalno¶ci. Natychmiast wiêc zosta³em mianowany grafem rozleg³ych w³o¶ci zamieszka³ych przez Scholów wokó³ zamku Lahnstein. Zobowi±za³em siê do obrony tych ziem przez dzikimi hordami Lowian i Unów, nêkaj±cych wschodnie wybrze¿a Scholandii.