S  C  H  O  L  A  N  D  E  R
M    I    E    S    I    Ê   C   Z    N    I    K              K    U    L    T    U    R    A    L    N    Y

 

Pazdziernik '03, nr5(12)

 Redaktor: Pawe³ Czepan  

Omnis ars naturae
imitatio est
_ _ _

wszelka sztuka jest na¶ladowaniem natury
(Seneka, Listy moralne do Lucyliusza, 41,8)

-------------------

Artyku³y

[+] Patrole

[+] ¦mieræ jest nierozerwalnie zwi±zana z ¿yciem i warunkuje jego istnienie

[+] XX wiek

[+] Dzieje rodu hrabiów von Lahnstein

-------------------

Legendy Scholandii

[+] O upadku elfickiego miasta Saleniralla 

-------------------
Linki:
+Filharmonia
+Min. Kultury
+K±cik poetycki
+Muzeum na zamku
+Galeria Narodowa
+Galeria Abstrakcji
+Galeria Karykatury
+Lista pomników
+Kino
-------------------
Wszystkich chêtnych do wspó³pracy (nie za darmo oczywi¶cie) prosimy o kontakt: [email protected] 
-------------------

 Siedziba: Ivonis /DE

Po d³ugiej przerwie wznawia swoj± dzia³alno¶æ jedyna gazeta ca³kowicie po¶wiêcona kulturze w Scholandii. Na dzieñ dzisiejszy gazeta bêdzie wydawana nieregularnie w zale¿no¶ci od mo¿liwo¶ci twórczych naszych obywateli. W tym numerze bêdzie mo¿na przeczytaæ jedn± z dwóch czê¶ci historii rodu von Lahnstein, esej pt. „¦mieræ jest nierozerwalnie zwi±zana z ¿yciem i warunkuje jego istnienie” oraz wiersz „XX wiek” Konrada von Staufen. Zapraszam do lektury...
---------------------------------------------

Patrole

W ostatnim czasie odby³a siê pierwsza edycja rozdania Patroli. Pan Patryk Szmidt, organizator oraz juror przyznawa³ statuetki w czterech kategoriach: Czarny, Srebrny, Z³oty oraz ¯elazny. Oto lista nagrodzonych wraz z uzasadnieniem jednoosobowego jury:

„Czarnego Patrola", za nieumiejêtno¶æ sprawowania funkcji pos³a, wrêczam Panu Baronetowi Piotrowi Ligockiemu.

"Srebrnego Patrola" z mi³± chêci± pragnê wrêczyæ osobie która stoi na stra¿y Naszego pañstwa i jego kultury, jest sta³a w  swoich pogl±dach i czynnie bierze udzia³ w scholijskim ¿yciu, Jego Królewskiej Mo¶ci Filipowi von Schwaben.

"Patrola" specjalnego, nazwanego przez Nas "Patrolem ¯elaznym", pragnê wrêczyæ osobie która wywar³a na Mnie najwiêkszy wp³yw, osobie której bardzo wiele zawdziêcza Nasze pañstwo, zawszcze otwartemu i szczeremu Margrabiemu Adrianowi Bartkiewiczowi
Tu kieruje siê do Pastwa z pro¶b±, czy kto¶ móg³by odebraæ t± nagrodê w jego imieniu i przekazaæ j±? Proszê o kontakt [email protected] .

"Z³otego Patrola" serdecznie pragnê wrêczyæ politykowi i biznesmenowi oraz dziennikarzowi w jednej osobie, osobisto¶ci, która mimo wiatru w oczy stale brnie przed siebie i jest mimo swoich pogl±dów bez stronnym redaktorem, Panu Hrabiemu Micha³owi Strudziñskiemu.

Gratulujê wszystkim laureatom i ¿yczê dalszej wytrwa³o¶ci w swojej pracy. 

--------------------------------------------

„¦mieræ jest nierozerwalnie zwi±zana z ¿yciem i warunkuje jego istnienie”

Ka¿dy z nas jest w jego posiadaniu, ka¿dy z nas je ceni, chocia¿ niejednokrotnie o nim zapomina. ¯ycie – nierozerwalnie kojarzy nam siê z cz³owiekiem. ¯ycie jest takie lub inne. Ka¿dy mo¿e wybraæ sobie jak je prze¿yje. Nie ka¿dy jednak potrafi nim kierowaæ. Ka¿dy jednak uwa¿a je za skarb, którego nie odda³by nigdy i za nic. Próbuje ¿yæ tak jak tego pragnie. Jak nakazuje mu religia, jak nauczyli go rodzice, jak us³ysza³ w telewizji, jak sobie zamarzy³. Rzadko u¶wiadamiamy jednak sobie, ¿e ¿ycie jest tylko etapem, którego koniec jest jak¿e ³atwo przewidywalny... Je¶li kto¶ sobie to u¶wiadomi, postêpuje w ¿yciu rozwa¿niej i rozs±dkiem, ale czy zawsze???. Ludzie zaczynaj± wpadaæ w skrajne uwielbienie ¿ycia. Hedonizm, uprawiany z takim oddaniem w staro¿ytnej Grecji, znajdujê we wspó³czesnym ¶wiecie wielu zwolenników. S± to ludzie, którzy u¶wiadomili sobie, ¿e dni na tym ¶wiecie s± policzone i z szaleñcz± chêci± chc± korzystaæ z ¿ycia. Jest to postawa do¶æ p³ytka i banalna. Pozwalaj±ca na ¿ycie bez stresu refleksji oraz mo¿liwo¶ci dialogu o ¶mierci. Takie ¿ycie jest ¿yciem pustym i bezd¼wiêcznym, które przeminie bez echa. Tylko powa¿na refleksja nad ¿yciem i ¶mierci± pozwoli cz³owiekowi funkcjonowaæ w swoim ¿yciu jako prawdziwa, pe³nowarto¶ciowa osobowo¶æ. 
Ludzie tak my¶l±cy ¿yli du¿o wcze¶niej ni¿ my. Ju¿ w staro¿ytnym Egipcie i Mezopotamii rozwin±³ siê kult zmar³ych. Wed³ug wierzeñ egipskich, dusza zmar³ego po opuszczeniu cia³a p³ynê³a ³odzi± przez labirynt korytarzy a¿ do sali, w której stawa³a przed s±dem Ozyrysa. Je¿eli wynik przes³uchania i s±du by³ pozytywny, to dusza przechodzi³a do kraju wiecznej szczê¶liwo¶ci, gdzie ¿y³a bez lêku, bólu, g³odu i têsknoty. Je¶li wynik by³ negatywny, dusza by³a po¿erana. Kult ¶mierci by³ bardzo dobrym sposobem na „uspokojenie” swoich obywateli. Wierzyli oni, ¿e ich porz±dne (czytaæ us³u¿ne) ¿ycie na ziemi pozwoli im dost±piæ zbawienia lub innego typu szczê¶cia (w zale¿no¶ci od religii).
W naszych czasach dalej potrzebujemy motywacji do w³a¶ciwego ¿ycia. Tak± motywacjê otrzymujemy pod postaci± religii. Za godne ¿ycie dost±pimy ¿ycia wiecznego w Niebie. W wielkim skrócie cel wiary mo¿na uj±æ tak: nasze ¿ycie na ziemi jest tylko przystankiem przygotowawczym do pe³nego ¿ycia w innym ¶wiecie. Celowo nie napisa³em tutaj „Niebie”, poniewa¿ nie ka¿dy wierzy w religie przyjêt± jako powszechn± w naszym kraju. Wniosek jest tylko jeden. U¶wiadomienie, przyswojenie sobie oraz zrozumienie pojêcia ¶mierci podanej nam przez religie motywuje nas do konkretnego ¿ycia na ziemi. Religia podaje nam na tacy jaki powinni¶my ¿yæ, ¿eby umrzeæ i odrodziæ siê na nowo. ¦mieræ przez ortodoksyjnych katolików, protestantów i innych wyznawców ró¿nych religii jest momentem prze³omowych, który motywuje ich do odpowiedniego ¿ycia na ¶wiecie.
Co jednak z lud¼mi, którzy nie wierz±??? Atei¶ci, dei¶ci i inni musz± wyt³umaczyæ sobie ¿ycie i ¶mieræ inaczej, bez Boga i wiary. Oni jednak tak¿e mog± znale¼æ wyj¶cie z sytuacji (bo przecie¿ tylko ludzie pu¶ci nie my¶l± o ¿yciu i ¶mierci, a takiej opcji nie rozpatrujemy). Mog± doj¶æ do wniosku, ¿e u¶wiadomienie i my¶lenie o ¶mierci mo¿e doprowadziæ do zrozumienia ¿ycia, z czego mo¿e wynikn±æ lepsze jego prze¿ycie. Przecie¿ je¶li zrozumiemy koniec to bêdziemy potrafili lepiej pouk³adaæ kawa³ki w ¶rodku. Ile razy przed przeczytaniem ksi±¿ki, zagl±damy do ostatniego rozdzia³u, by dowiedzieæ siê jak to siê skoñczy. Tak samo jest ze ¶mierci±. Cz³owiek ma w pod¶wiadomo¶ci zakodowane d±¿enie do zrozumienia ¶mierci. I tylko od niego zale¿y, czy zacznie o tym my¶leæ, dyskutowaæ, pisaæ lub mówiæ. Nie zawsze jednak sami potrafimy do tego doj¶æ. Czêsto pomaga nam w tym inna osoba, lub przypadkowa sytuacja, która przynosi traumatyczne prze¿ycia. Wiele jest przypadków, ¿e po osobistych dramatach, ludzie zmieniali ca³kowicie podej¶cie do ¿ycia. 
Reasumuj±c, w naszym ¶wiecie ¿ycie „bez” ¶mierci jest niemo¿liwe. Na ka¿dym kroku jeste¶my „obrzucani” my¶lami na tematy zwi±zane z ludzka egzystencj±. Mimo nat³oku informacji, telewizji i innych „znieczulaczy” zawsze przychodzi ten moment, ¿e u¶wiadamiamy sobie poczucie marno¶ci i przemijalno¶ci. Tylko od nas zale¿y, czy to „odkrycie” zmotywuje nas do lepszego ¿ycia, czy pomo¿e nam pope³niæ samobójstwo...
Umieæ kochaæ ¿ycie jest niezwykle trudno. Trzeba do tego dojrzeæ. Umieæ rozró¿niæ dobro od z³a, my¶leæ analitycznie, szukaæ szczê¶cia rozs±dnie, umieæ ¿yæ z innymi lud¼mi. Wiedzieæ co to jest ¶mieræ i potrafiæ ¿yæ ze ¶wiadomo¶ci±, ¿e nie ma po co z ni± walczyæ. Przyjdzie i tak. Trzeba umieæ cieszyæ siê z czasu, który zosta³ nam dany.

Pawe³ Czepan 

--------------------------------------------------

XX wiek

Czym by³ ten wiek?
Wiekiem zag³ady,
graj±cego pude³ka,
czy strumieniem czerwonym
p³yn±cym po ludzkich wzgórzach.

Co przyniós³? Co zniszczy³?
Szacunek ? - rozpadaj±cy,
staro¶wiecki system!
Odwagê?
Có¿ ona nam da?
Gdzie odwag± jest grzech.

Na szaniec stolicy wybiega
¿o³nierz, krzyczy "Wolna"
na có¿ jego po¶wiêcenie,
Dzi¶ nie ma Polski
jest ofiara.
Ofiara Europy.

Konrad von Staufen

--------------------------------------------------

Jerzy Go³owanow, hr. von Lahnstein
Dzieje rodu hrabiów von Lahnstein

Wstêp 

Pewnego razu szperaj±c w zakurzonej bibliotece rodowego zamku Lahnstein w prowincji Scholia, znalaz³em zwój pergaminowy, niemal rozlatuj±cy siê ze staro¶ci. Ten dokument okaza³ siê niezwykle interesuj±cym dokumentem, opisuj±cym przesz³o¶æ naszego rodu. Zatem podj±³em siê zadania t³umaczenia tego zwoju na jêzyk scholandzki, albowiem ku mojemu zaskoczeniu zarówno litery jak i jêzykowe walory zwoju wskazywa³y na jego elfickie pochodzenie. Poniewa¿ w naszym rodzie od zawsze uczono dzieci jêzyka elfickiego, odczyta³em pierwsze wierszowane linijki pradawnego dokumentu, które brzmia³y nastêpuj±co:

Orze³ czarny z pó³nocy przybêdzie, w z³ot± szatê i w czerwieñ przybrany;
Na po³udnie wyruszy Piêædziesi±t, barbarzyñskie ¶cieraj±c watahy.

Wbije szpony w pagórek w¶ród puszczy, gród warowny zbuduje na szczycie;
Moc i prawo¶æ przeka¿e ludowi, aby móg³ przed wrogami siê broniæ.

Bêdzie wielki i wielko¶æ zachowa, mianem Elfa na wieki nazwany;
Orze³ czarny, co leci z pó³nocy, m±dro¶æ Elfów Ermanom przyniesie.

Nie uda³o mi siê nawet w po³owie przekazaæ czytelnikom piêkna wierszy elfickich, ale tre¶æ w przek³adzie nie uleg³a zmianie. Na dole widnia³ napis: „proroctwo mêdrca Rhindolla”. Mêdrzec wyra¼nie nawi±za³ do naszego herbu: czarnego or³a na z³oto-czerwonym tle, lecz reszta wiadomo¶ci, o których dowiedzia³em siê z powy¿szego wiersza, by³a dla mnie tajemnic±. Na szczê¶cie zwój zachowa³ siê niezwykle dobrze i dlatego te¿ w krótkim czasie dokona³em przek³adu naszej rodowej kroniki, która rzuca jasne ¶wiat³o na historiê Scholandii. Kronika jest pisana w pierwszej osobie, a na koñcu zwoju autor te¿ siê podpisa³: „Elf Lermial, pierwszy graf von Lahnstein”. By³ to zatem mój przodek, od którego bierze pocz±tek ca³y nasz ród. Wiedzieli¶my o naszym elfickim pochodzeniu chocia¿by ze wzglêdu na rodowy przydomek „Elf”, ale szczegó³y naszego pochodzenia by³y nieznane. Przedstawiam wiêc kronikê rodu von Lahnstein, jednego z najstarszych w Scholandii. Pocz±tek pergaminu i niektóre inne jego czê¶ci nie zachowa³y siê z powodu po¿aru, który strawi³ przede wszystkim czê¶æ wstêpn± tego swoistego „testamentu” mojego przodka. Tekst nie by³ podzielony na rozdzia³y i ma nieraz formê dziennika, chocia¿ nie jest to regu³±, albowiem suche nieraz opowiadanie przerywa siê czêsto barwnymi opisami spotkañ lub te¿ wydarzeñ, które zwróci³y na siebie szczególn± uwagê mojego szlachetnego Przodka. Z konieczno¶ci, zgodnie z regu³ami literatury wspó³czesnej najpierw publikujê narracje, pó¼niej natomiast równie¿ dodatki (w formie krótkich opowiadañ). Po przeróbce doda³em tytu³y, które zapewne pomog± czytelnikom w lepszej orientacji.

Cze¶æ I
O upadku elfickiego miasta Saleniralla

Dawno temu Elfowie mieszkali na wszystkich wyspach ¶wiata, ale szczególnie umi³owali lesiste wzgórza Elfidy. Przybyli oni z Prawdziwego Zachodu, krainy tajemniczej, do której odeszli ju¿ na zawsze. W¶ród gêstych lasów Scholandii istnia³o wiele miast elfickich. ¯adne z nich nie mog³o jednak równaæ siê ze stolic±, której nazwa wci±¿ jeszcze istnieje w legendach wdziêcznych Eltów. Chodzi tu o Salenirall – piêkny gród, zbudowany w¶ród ga³êzi pradawnych drzew, które pamiêta³y jeszcze pocz±tek ¶wiata. Wci±¿ pamiêtam delikatne rze¼bione konstrukcje, zwiewne jak pajêczyna i mocne jak stalowa zbroja. Pamiêtam ¶piew Elfów i blask rosy o poranku w promieniach s³oñca. To wszystko ju¿ nie istnieje i serce dr¿y z bole¶ci, albowiem jestem ju¿ ostatnim Elfem nie tylko w Scholandii, lecz tak¿e na wszystkich Wyspach. Nied³ugo us³yszê równie¿ ja zew Duchów Lasu i pod±¿ê na pó³noc, odejdê jak odesz³a „Piêædziesi±tka”, dru¿yna moich towarzyszy. Jestem ju¿ ostatni, wiem jednak, ¿e m±dro¶æ Elfów nie zginie, wiem, ¿e potomkowie moi obdarz± Scholandiê wiedz± Elfów, której przekazaæ nie zd±¿y³em.
Minê³o ju¿ sze¶ædziesi±t piêæ lat, odk±d jestem panem zamku Lahnstein, natomiast jeszcze piêæ lat wcze¶niej wyruszy³em w dalek± podró¿, zgodnie z przeznaczeniem. 
... by³ piêkny dzieñ, gdy wróci³em z ciê¿kiej wyprawy przeciwko barbarzyñcom, którzy wyl±dowali na Wschodzie. Panika w¶ród Eltów by³a ogromna, ale wszystko skoñczy³o siê pomy¶lnie. Hordy wyj±cych barbarzyñców, wymachuj±cych toporami nie mog³y wytrzymaæ szar¿y elfickich zastêpów. Resztki ratowa³y siê ucieczk± na swoich prymitywnych ³odziach. Poleci³em Eltom zabraæ i opatrzyæ rannych, a sam wraz z moimi towarzyszami wróci³em do Salenirallu. My¶la³em wtedy, ¿e nied³ugo ju¿ bêdziemy mogli broniæ naszych przyjació³ przez w¶ciek³o¶ci± barbarzyñców. Salenirall pustoszeje, coraz wiêcej Elfów otrzymuje Wezwanie, które powoduje ich Odej¶cie na Górê Elfów. Tam czekaj± na nich Bia³e Statki, które przybywaj± w nocy w mlecznej po¶wiacie i odp³ywaj± o wschodzie s³oñca na Prawdziwy Zachód. Dosz³o do tego, ¿e równie¿ ja, uczeñ wielkiego Rhindolla, zamiast pog³êbiaæ moj± wiedzê w Gaju Mocy, musia³em chwyciæ do rêki miecz i walczyæ w obronie biednych Eltów. Nie zawsze tak by³o. Jakich¶ trzysta lat temu nie by³o potrzeby nieustannej walki, rzadko kiedy tym ziemiom zagra¿a³o niebezpieczeñstwo. Mog³em wtedy spokojnie czytaæ i pisaæ pod okiem m±drego kochanego Rhindolla w gronie jego uczniów. Teraz nie ma ju¿ Kolegium, druidzi Eltów musz± radziæ sobie sami, a Rhindoll lada dzieñ otrzyma Wezwanie.
Gdy wróci³em, znalaz³em wszystkie domy opustosza³e, a ca³y Piêkny Lud zgromadzi³ siê na Polanie Odej¶cia. Rhindoll zwróci³ siê do mnie z d³ugim przemówieniem, z którego zrozumia³em, ¿e ja i moja dru¿yna musimy wyruszyæ na Po³udnie, aby spe³niæ przeznaczenie. Oczywi¶cie, zna³em przepowiedniê i wiedzia³em, ¿e odnosi siê ona do Ksiêcia Elfów, ale czy by³em jedyny? Nie by³em przecie¿ wojownikiem! Rhindoll by³ pe³en pokoju i uroczystej rado¶ci, jak ka¿dy, kto nied³ugo Odchodzi. Elfowie nie znaj± ¶mierci na podobieñstwo ludzi, ale mija kilkaset lat ¿ycia Elfa na wyspach i otrzymuje on nieub³agane Wezwanie, aby wróciæ do swojej prawdziwej Ojczyzny, na Prawdziwy Zachód. 
Odeszli... Pozosta³em sam, bez doradcy, bez domu i bez mojego ludu. Przede mn± by³y lata walki. Nie obawia³em siê broni i waleczno¶ci barbarzyñców, nie mogli oni równaæ siê z moc± Urodzonych-Jako-Pierwsi. Obawia³em siê mojej misji. Walczyæ z nimi potrafi³em, ale uczyæ?! Przerasta³o to poje pojmowanie, ale przeznaczenia nie da siê oszukaæ, zreszt± nie urodzi³ siê jeszcze Elf, któryby móg³ czyniæ nieprawo¶æ, jeste¶my bowiem wszyscy dzieæmi ¦wiat³o¶ci. 
Tak oto nast±pi³ kres Piêknego Ludu w Scholandii. Salenirall jednak przetrwa³, chocia¿ gêsty las nie pozwala nikomu wej¶æ do domów i pa³aców Stolicy Elfów. Okoliczni mieszkañcy nazywaj± ten las „zaczarowanym”, albowiem kl±twa ci±¿y³a na tych, którzy próbowali wedrzeæ siê w gêstwinê. Jedynie Elfowie mog± dotkn±æ tajemnic swojej historii, nigdy to jednak nie nast±pi. Zgodnie z moim testamentem Elfida jest miejscem zakazanym dla moich potomków. Wybrali¶my inn± drogê, bolesn±, ale pe³n± szlachetnej prawo¶ci.